Bronisław Komorowski w Bundestagu: z nową mocą staje obecnie przed nami problem bezpieczeństwa
- To, że mogę dzisiaj jako prezydent wolnej, demokratycznej Polski przemawiać w Bundestagu, w sercu niemieckiej demokracji jest dla mnie źródłem prawdziwego wielkiego wzruszenia - mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas wystąpienia w niemieckim parlamencie. Zaznaczył m.in., że z nową mocą staje obecnie przed nami problem bezpieczeństwa. Podkreślił, że to Niemcy i Polska "powinny dać dzisiaj przykład nie tylko w dziele przezwyciężania trudnej przeszłości, ale też w budowaniu bezpiecznej Europy dla kolejnych pokoleń, dla przyszłości".
10.09.2014 | aktual.: 10.09.2014 12:44
- To, że mogę przemawiać tutaj w sercu państwa niemieckiego, bliskiego i przyjaznego Polsce w 75. rocznicę wybuchu II wojny światowej jest źródłem nie tylko wzruszenia, ale i poczucia szczęścia towarzyszącego pokoleniu tych, memu pokoleniu, których rodzice nie tylko przeżyli koszmar wojny, ale także i polsko-niemieckiej wzajemnej wrogości - powiedział prezydent.
Jak zaznaczył, ten moment jest dla niego źródłem dumy z dokonań jego pokolenia "na drodze do pojednania i odbudowy poczucia wzajemnej bliskości i zdolności do współpracy". - Pamiętamy i pamiętać powinniśmy zawsze, że we wrześniu 1939 r., 75 lat temu salwy oddane przez pancernik Schleswig-Holstein na Westerplatte w Gdańsku, alarmy lotnicze w całej Polsce, zwiastowały początek katastrofy nie tylko mojego kraju, ale i całej Europy. Wtedy zaczęła się straszna II wojna światowa - mówił Komorowski.
Podkreślił również, że mając w pamięci 1 września nie można zapominać także o 17 września, kiedy na ziemie polskie wkroczyły wojska radzieckie. - Strach tamtego czasu, zorganizowany terror oraz systematyczne i masowe mordowanie uznanych przez obłąkańcze ideologie za podludzi jeszcze dzisiaj trwa w naszej europejskiej pamięci. Wciąż są w niej obecne czasy, których symbolem stał się Holokaust i akcja świadomego niszczenia elit podbitych narodów. Prawie każda polska rodzina, także moja, doświadczyła nie tylko heroizmu walki, ale i grozy łapanek, obozowego upodlenia, brutalności przesiedleń oraz masowych egzekucji - zaakcentował prezydent.
Problem bezpieczeństwa
Prezydent podkreślił, że "z nową mocą staje obecnie przed nami problem bezpieczeństwa, od bezpieczeństwa energetycznego przez obronę obywateli przed aktami terroru, ochronę integralności terytorialnej państw nam bliskich, aż po konieczność wzmacniania własnej obronności w obliczu zagrożenia, jakie stanowi dla świata, dla naszego kontynentu, a nie tylko dla wschodniej flanki NATO, powrót do stosowania siły, agresji militarnej tu blisko nas, tu w Europie".
Jak podkreślił, to Niemcy i Polska "powinny dać dzisiaj przykład nie tylko w dziele przezwyciężania trudnej przeszłości, ale też w budowaniu bezpiecznej Europy dla kolejnych pokoleń, dla przyszłości". - To nasze kraje powinny wziąć na siebie zadanie zakopywania starych podziałów kontynentu na wschód i zachód oraz zapobiegania tworzenia się nowych podziałów - dodał.
- Jestem przekonany - tak jak to wyraził prezydent federalny Joachim Gauck - że tylko wspólnie możemy budować demokratyczną i pokojową Europę przyszłości, i tylko wspólnie możemy jej bronić. Potrzebujemy polsko-niemieckiej wspólnoty odpowiedzialności za przyszłość Europy - mówił Komorowski.
Zaznaczył, że aby "tę wspólną przyszłości móc skutecznie budować, musimy jednocześnie posiadać świadomość czego robić nie powinniśmy, tak by uniknąć pułapek np. integracji powierzchownej budującej jedynie fasadę". - Trzeba mieć dziś odwagę by powiedzieć, że wbrew wielu pięknym marzeniom i projektom nie będzie łatwo szybko pójść dalej. Nierozważna próba dalszych kroków integracyjnych bez umocowania fundamentów może stać się przeciwskuteczna i raczej sprzyjać osłabieniu, dezintegracji Unii Europejskiej, niż ją wzmacniać i wspierać - ocenił.
- Nie będą bowiem służyć tej spójności ani odgórne próby homogenizacji Europy wbrew zbyt rzadko stosowanej unijnej dewizie: zjednoczeni w różnorodności, ani biurokratyczne dążenia do regulacji kolejnych dziedzin życia gospodarczego czy społecznego, która tłumi dynamikę rozwoju biorącą się z naturalnej kreatywnej żywiołowości w obu tych sferach życia - dodał. Według niego pomocniczość - zasada ustroju Unii Europejskiej - zbyt często w praktyce bywa ignorowana.
"Sukces wolności możemy odnieść tylko wspólnie"
- Polacy i Niemcy nie zmarnowali historycznej koniunktury. Ostatnie 25-lecie to niewiarygodna wprost historia wspólnego budowania przez Polaków i Niemców zjednoczonej Europy - mówił podczas wystąpienia w niemieckim parlamencie Komorowski.
- Władysław Bartoszewski przed 19 laty mówił, iż stosunki polsko-niemieckie uzyskały dziś wymiar europejski. Że nasze sąsiedztwo zdecyduje w znacznej mierze o tym, czy i kiedy podzielona Europa zdoła się zrosnąć. Współpraca obu państw w zjednoczonej Europie jest dziś, mówił, jednym z zasadniczych celów i uzasadnień dla stosunków dwustronnych - wspominał prezydent.
Pełne pojednanie - kontynuował - było zwieńczeniem długoletnich wysiłków na rzecz nowego początku w stosunkach polsko-niemieckich. - Nowego początku nowej ery wspólnoty dobrego losu i Polski i Niemiec. Wspólnoty losu, zapoczątkowanej przemianami roku 89. To był rzeczywiście czas niezwykły. Czas, gdy premierem rwącej się ku wolności Polski był już Tadeusz Mazowiecki, pierwszy niekomunistyczny szef rządu w naszej części Europy i gdy widoczne stawały się już rysy na murze berlińskim, dzielącym naród niemiecki i dzielący Europę - podkreślał.
- W solidarnościowej już Polsce patrzyliśmy z wielką sympatią na tych wszystkich dzielnych ludzi, którzy potrafili w Niemczech Wschodnich podjąć ryzyko wyjścia na ulicę i domagania się respektowania praw obywatelskich - dodał.
- Tak naprawdę Europę zmieniła wola społeczeństw, wola ludzi złaknionych wolności. Nasze narody nie zmarnowały tamtej historycznej koniunktury. Ostatnie 25-lecie to niewiarygodna wprost historia wspólnego budowania, przez Polaków i Niemców, zjednoczonej Europy - podkreślił.
"Podobne rozumienie roli człowieka"
- Sukces europejskiej integracji miał swoje korzenie w kulturze w podobnym rozumieniu roli człowieka w świecie. Rdzeniem kultury europejskiej jest personalizm - mówił Komorowski.
Prezydent przypomniał, że w tym roku przypada nie tylko 75. rocznica wybuchu II wojny światowej, ale i też setna rocznica wybuchu pierwszej wojny światowej.
- Obie wojny dzielił dystans zaledwie jednego pokolenia. Warto jednak dostrzec, że dwie europejskie generacje, tak boleśnie doświadczone przez wojny, wyciągnęły zupełnie odmienne wnioski z przeżytych katastrof. Po pierwszej wojnie światowej Europa podążyła drogą umacniania narodowych egoizmów i dążeń do rewizji wyników wojny, do rewanżu za poniesione klęski. Te zjawiska sprzyjały rozprzestrzenianiu się lewicowych i prawicowych ekstremizmów, powstawaniu systemów autorytarnych i totalitarnych. Trzeba było dopiero dramatu II wojny światowej, by Europa zwróciła się w stronę tego, co narody europejskie łączy a nie dzieli, w stronę integracji, umacniania wolnego rynku, i demokracji, w stronę bezpieczeństwa opartego na dobrobycie i współpracy z sąsiadami - mówił polski prezydent.
- Sukces europejskiej integracji miał swoje korzenie w kulturze, w podobnym rozumieniu roli człowieka w świecie. Rdzeniem kultury europejskiej jest personalizm. Można wywodzić personalizm z chrześcijaństwa, które stworzyło koncept człowieka, rozumiejącego samego siebie jako osobę. Można też wywodzić z tradycji oświeceniowej, w której precyzyjnie został zapisany przez Immanuela Kanta. Tym, co łączy Europejczyków, jest przekonanie o niezbywalnej godności każdej istoty ludzkiej i to zgodnie z tym przekonaniem musimy budować całą edukację i prawodawstwo, życie gospodarcze i instytucje - dodał Komorowski.
Polski prezydent powiedział, że jego obecność w siedzibie niemieckiego parlamentu zaświadcza o "cudzie pojednania, o tej niezwykłej rzeczywistości, której młode pokolenie Polaków i Niemców może po raz pierwszy bodaj od 200 lat uczyć się i pracować razem, razem budować wspólną przyszłość narodów zjednoczonej Europy".
- Cieszę się, że chcemy o tym naprawdę kopernikańskim przewrocie w dziejach stosunków polsko-niemieckich pamiętać wspólnie, o czym świadczy ten symboliczny fragment muru Stoczni Gdańskiej, niedaleko budynku Reichstagu, czy też idea Autostrady Wolności, która niedługo będzie łączyła, nie tylko w wymiarze fizycznym, ale także i symbolicznym Warszawę z Berlinem - dodał.
"Skończyły się czasy pokojowej dywidendy"
- My, ludzie wolnego świata musimy stawić czoła fundamentalnym wyzwaniom, polsko-niemiecka odpowiedzialność nie kończy się na Unii Europejskiej. Polskę i Niemcy i wszystkich innych łączy wspólnota odpowiedzialności za więzi transatlantyckie i za sojusz północnoatlantycki, który odgrywał i odgrywa doniosłą stabilizującą funkcję w całym globalnym porządku międzynarodowym. Ta stabilizująca rola sojuszu opiera się na gotowości przyjścia sobie z pomocą w potrzebie. Zobowiązaliśmy się, że państwa członkowskie przez stałą i skuteczną samopomoc będą utrzymywały i rozwijały indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści - mówił prezydent.
Jego zdaniem umacnianie jedności i solidarności w Unii Europejskiej oraz wspólnoty szeroko rozumianego Zachodu to trudne zadania w czasach wielkiej niepewności. - Wyzwanie jest tym większe, że zmieniając Europę, wzmacniając wspólnotę transatlantycką musimy równocześnie znajdować wspólną odpowiedź na geostrategiczne wyzwania w naszym otoczeniu. Postulowana przeze mnie polsko-niemiecka wspólnota odpowiedzialności musi obejmować także wspólną odpowiedź na zagrożenia w krajach sąsiedztwa. Skończyły się czasy pokojowej dywidendy po zakończeniu zimnej wojny. Musimy zmierzyć się z wyzwaniami, które coraz częściej mają charakter zagrożenia agresją militarną - powiedział Komorowski.
- Każdy musi sobie odpowiedzieć sam czy to, co widzimy w naszym bezpośrednim sąsiedztwie na Ukrainie, w Syrii, Libii czy Iraku znajduje odpowiednią odpowiedź. Jeśli wierzymy w uniwersalność naszych wartości, musimy znaleźć w sobie determinację, by ich bronić. Różne są ruchy i zjawiska, które zagrażają wolności. Łączy je wspólny mianownik - pogarda dla praw człowieka, rządów prawa i swobód obywatelskich, pogarda dla ludzi, którzy pragną wolności i solidarności, którzy chcą być demokratycznym narodem - podkreślił prezydent.
- Nie przypadkiem ci Ukraińcy, którzy wyszli na kijowski Majdan głosząc, że to oni są suwerenem w swoim państwie, wzbudzili wściekłość ościennego mocarstwa, które zdecydowało się na bezprecedensową wojnę, agresję w Europie. Na naszych oczach odradza się nacjonalistyczna ideologia, która pod zasłoną humanitarnych słów o ratowaniu narodowych mniejszości łamie prawa człowieka i narodu. Znamy to dobrze właśnie z lekcji lat 30. XX w. trzeba o zagrożeniach wolności mówić z całą mocą, używając klarownego języka - mówił Komorowski.
Jak zaznaczył, liczy, że nie zabraknie konsekwencji we wprowadzaniu postanowień szczytu w Walii w życie. - To dobra wiadomość, że jedną z odpowiedzi na wojnę na Ukrainie będzie strategiczne wzmocnienie wschodniej flanki NATO przez ciągłą obecność wojsk sojuszniczych i wysuniętą infrastrukturę logistyczną w krajach granicznych, a także m.in. podwyższenie sił reagowania i zwiększenie roli dowództwa korpusu w Szczecinie, którego trzon stanowią polscy, niemieccy i duńscy żołnierze. Pamiętamy, że dzięki współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i parasolowi NATO możliwy był sukces powojennej Europy i samych Niemiec. Dziś, kiedy ponownie stawiamy czoło wyzwaniom w zakresie bezpieczeństwa, NATO musi pozostać efektywnym sojuszem militarnym tak, by zapewnić nam możliwość podejmowania decyzji bez ulegania groźbom - dodał Komorowski.
W jego ocenie więzi z Ameryką Północną nie powinny dotyczyć wyłącznie kwestii bezpieczeństwa, a transatlantyckie partnerstwo handlowe i inwestycyjne to realizacja planu, który powstał "prawie u zarania sojuszu". - To partnerstwo to nie jest zwykły układ handlowy, ale ta brakująca część transatlantyckiej wspólnoty bezpieczeństwa, projekt o wymiarze cywilizacyjnym. Gdy ciężar świata przesuwa się ku Azji, zapewnijmy światu zachodniemu więcej stabilności - apelował prezydent.
"Potrzebna wszechstronna pomoc Unii dla Ukrainy"
Prezydent powiedział, że w jego przekonaniu to, co dzieje się na wschodniej Ukrainie, jest wynikiem lęku obecnych władz na Kremlu przed sukcesem demokratyczniej modernizacji. - Determinacja i ofiary poniesione pod flagami unijnymi przez Ukrainę i jej społeczeństwo podczas ostatniej zimy na Majdanie i cierpienie, jakiego doświadczają podczas obecnej wojny, nie pozwalają nam na pozostawanie obojętnymi wobec dramatu tego europejskiego państwa. Wymaga to od Unii i całego Zachodu wszechstronnej pomocy dla Ukraińców, którzy walczą obecnie już nie tylko o prawo do realizacji tego lub innego porozumienia handlowego, ale o fundamentalne prawo do niezależności, niepodległości, prawo do suwerennego wyboru - powiedział Komorowski.
Polski prezydent wezwał do podtrzymania Partnerstwa Wschodniego, podkreślając, że zawrócenie z drogi pomocy w modernizacji wschodnioeuropejskich partnerów "może nas skazać na chaos i niekontrolowane społeczne wybuchy w bezpośrednim sąsiedztwie Unii i NATO". - Dlatego konieczna jest pomoc Ukrainie i innym krajom Partnerstwa Wschodniego w każdym z możliwych wymiarów - począwszy od pomocy humanitarnej, pomocy w odbudowie zniszczeń wojennych, aż po dzielenie się doświadczeniami w zakresie reform - mówił Komorowski.
Prezydent powiedział, że stojąc w siedzibie niemieckiego parlamentu, odczuwa także osobiste wzruszenie. - Jest to wzruszenie syna partyzanta Armii Krajowej i oficera Wojska Polskiego, który w marszu na Berlin dotarł w walce aż na Łużyce - mówił, wspominając także swojego stryja, który zginął zamordowany przez Niemców w okupowanym Wilnie, jako 16-letni chłopak.
- Ale nie mogę i nie chcę ukryć wzruszenia z jeszcze jednego, ważnego dla mnie powodu - z powodu, że urodziłem się już po wojnie na Dolnym Śląsku, w okolicach Wrocławia, w polskiej rodzinie wypędzonych z dawnych terenów II Rzeczpospolitej. Ale urodziłem się w domu, który opuściła wcześniej jakaś nieznana niemiecka rodzina, bawiłem się zabawkami jakichś dzieci niemieckich. Ta rodzina doświadczyła historii podobnej do tej, której doświadczała moja rodzina. Doświadczyła historii, której tragiczny rozdział rozpoczął się 75 lat temu - 1 września 1939 roku. Dobrze więc rozumiem ból związany z doznanymi krzywdami i utratą stron rodzinnych. Ale dla mnie ten współodczuwany ból to dodatkowy argument do działania na rzecz polsko-niemieckiego pojednania i współdziałania, to dla mnie kolejne potwierdzenie wagi cudu polsko-niemieckiego pojednania - podkreślił Komorowski.
Dodał, że wyzwania dnia dzisiejszego i doświadczenia dnia wczorajszego wymagają od nas tego, czego zabrakło przed 75 laty. - Wspólnota demokratyczna potrzebuje wizji strategii i zdecydowania w obronie ładu międzynarodowego, suwerenności państw i wolności obywatelskich - mówił prezydent, wyrażając nadzieję, że w następną rocznicę wybuchu wojny będzie mógł powiedzieć: "nie było Europy - mieliśmy wojnę, ale dzięki Europie i jej instytucjom nie ma wojny na całym jej, wolnym kontynencie". - Od nas zależy, od naszej wiary i działania zależy to, aby Autostrada Wolności była w przyszłości o wiele dłuższa, sięgająca nie tylko Warszawy i Berlina - dodał Komorowski.
Pierwsze przemówienie w Bundestagu
Prezydent gości w Berlinie z okazji 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej; jako pierwszy z polskich prezydentów przemawia w niemieckim Bundestagu.
W nadzwyczajnym posiedzeniu niemieckiego parlamentu uczestniczą m.in. prezydent Niemiec Joachim Gauck, kanclerz Angela Merkel i przewodniczący Bundesratu Stephan Weil.
W imieniu władz niemieckich prezydenta powitał przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert, który był inicjatorem zaproszenia Komorowskiego. Obaj politycy utrzymywali bliskie kontakty w czasach, gdy Komorowski sprawował funkcję marszałka sejmu.
Komorowski jest pierwszym prezydentem Polski, który zabiera głos w Bundestagu. Wcześniej w niemieckim parlamencie przemawiali polscy ministrowie spraw zagranicznych - w 1995 roku Władysław Bartoszewski i w 2002 roku Bronisław Geremek jako świadek Holokaustu.
Wcześniej w Bundestagu przemawiali m.in. papież Benedykt XVI (2011 rok), prezydenci USA George W. Bush (2002) i Ronald Reagan (1982) oraz prezydent Rosji Władimir Putin (2001).