Afera seksualna z premierem w roli głównej
- Ankieterzy pytali Włoszki, czy przespałyby się ze mną. Aż 30% powiedziało "tak". A pozostałe 70% - "co, jeszcze raz?" - zażartował pewnego dnia Silvio Berlusconi. I nawet kiedy kolejne podboje najbardziej lubieżnego playboya wśród szefów państw wychodziły na światło dzienne, premierowi Włoch uśmiech nie schodził z ust. Słynne "bunga bunga" stało się dla niego niemal powodem do dumy, chociaż zaprowadziło go przed oblicze zarówno sądu, jak i opinii publicznej, a w konsekwencji do dymisji. Dziś "bunga bunga" to hasło, które znają i używają wszyscy, ale czy wszyscy wiedzą o co w tym tak naprawdę chodzi?
14.12.2011 | aktual.: 14.12.2011 10:52
Na łamach Wiadomości Wirtualnej Polski będziemy Państwu prezentować "Słownik 2011 roku", czyli najciekawsze zagadnienia, tematy i afery, które wzbudziły najwięcej emocji w mijającym roku.
- czytaj więcej
"Bonggang-bongga" dla Indonezyjczyka to pole pełne kwiatów, a dla Filipińczyka coś modnego. Jednak zwrot, który zrobił prawdziwą karierę na świecie, nie ma w sobie nic z wschodnich znaczeń.
Narodziny włoskiego hasła "bunga bunga", które poznał (i pokochał używać) cały świat, miały miejsce pod koniec zeszłego roku, kiedy to Włosi dowiedzieli się z mediów, że nastoletnia prostytutka Karima El Mahroug, znana lepiej pod pseudonimem Ruby, trafiła na komisariat policji pod zarzutem okradzenia swojej współlokatorki. Wtedy to możny Silvio Berlusconi, używając swojej władzy i pociągając za odpowiednie sznurki, doprowadził do jej zwolnienia, tłumacząc, że dziewczyna to bliska krewna prezydenta Egiptu Hosni Mubaraka i jej zatrzymanie mogłoby doprowadzić do skandalu dyplomatycznego.
Dzięki wstawiennictwu samego premiera Włoch, wydano postanowienie o oddaniu dziewczyny pod opiekuńcze skrzydła przyjaciółki Berlusconiego - Nicole Minetti, aktualnie mediolańskiej radnej. Sprawa najpewniej szybko rozeszłaby się po kościach i ucichła, gdyby nie to, że na posterunku Ruby zdążyła złożyć zeznania. Wynikało z nich, że dziewczyna wcale nie pochodzi z Egiptu, tylko z Maroka, skąd na Sycylię wyemigrowali jej rodzice. Co więcej, okazało się, że 17-latka zna osobiście premiera Silvio Berlusconiego, a nawet bywa na kolacjach w jego willi Arcore, gdzie odbywają się tajemnicze (jeszcze wtedy) "bunga bunga".
Chociaż zeznania prostytutki wydawały się mało wiarygodne to wystarczyło, aby organa ścigania nabrały podejrzeń. Dzięki zainstalowaniu podsłuchów, prokuratura szybko zgromadziła dowody na to, że cała sprawa to wielka afera, która zatrzęsie Włochami w posadach.
Przepis na typowe włoskie "bunga bunga": jeden premier, grupa młodych i ładnych dziewcząt, znani znajomi, wino i śpiew, przychylne media
Na podstawie zebranych dowodów ustalono, że w rezydencji Berlusconiego, w okresie od lutego do maja 2010 roku, odbywały się luksusowe przyjęcia, wzorowane na imprezach organizowanych przez ówczesnego przywódcę Libii Muammara Kadafiego w jego "afrykańskim haremie". Oprócz znanych i sławnych znajomych gospodarza, zapraszane były piękne, młode dziewczyny. Na nieszczęście ówczesnego szefa włoskiego rządu, niektóre z nich były zbyt młode, co w efekcie skończyło się formalnym oskarżeniem premiera o utrzymywanie kontaktów seksualnych z trzema nieletnimi prostytutkami, w tym ze wspomnianą Ruby (choć ona sama od początku zaprzeczała, jakoby miała uprawiać seks z Berlusconim).
W procederze maczali palce bliscy przyjaciele premiera: słynny agent znanych ludzi Lele Mora, dyrektor dziennika telewizyjnego ze stacji należącej do Berlusconiego Emilio Fede oraz Nicole Minetti, prywatna higienistka szefa włoskiego rządu. Wszyscy troje mieli organizować dziewczyny na imprezy, a także - w przypadku Minetti - zapewniać im mieszkanie i sowite wynagrodzenie.
Śledczy ustalili, że podczas tych spotkań odbywał się erotyczny rytuał "bunga bunga", który polegał na tym, że poprzebierane w wymyślne stroje dziewczyny (Berlusconi to lubił) wiły się na rurze do tańca oraz wdzięczyły w taki sposób, aby uzyskać względy gospodarza. Jedna lub dwie, które danego wieczoru były najlepsze, zostawały u premiera na noc. Z kolei dziennikarze odkryli nawet takie szczegóły jak ten, że Karima El Mahroug musiała wygrywać dosyć często, bowiem szef rządu uprawiał z nią seks 13 razy.
Jak podliczono, w ciągu kilku miesięcy Silvio Berlusconi miał uprawiać seks w sumie z 33 kobietami. Wyliczono też, że imprezy kosztowały go w sumie 2,5 miliona euro, na co miały się składać opłaty za utrzymanie i mieszkanie prostytutek, ich wynagrodzenie, wynagrodzenie trójki "organizatorów" oraz prezenty. Obecne na przyjęciach dziewczyny otrzymywały bowiem koperty z banknotami o nominale 500 euro, a także biżuterię. Sama Ruby - jak wynika z jej zeznań - dostała liczne drogie prezenty oraz pieniądze - 150 tys. euro w ciągu trzech miesięcy. Podkreślała, że miała dostać jeszcze więcej.
Premier Włoch, komentując kierowane pod swoim adresem zarzuty, jak zwykle nie mógł powstrzymać się od żartu. - Mam 75 lat i choć jestem dość filuterny, to jednak 33 dziewczyny w ciągu dwóch miesięcy to zbyt wiele dla mnie, a nawet dla kogoś, kto ma 30 lat - mówił, zaprzeczając oczywiście wszelkim oskarżeniom i nazywając je próbą obsmarowania i zdyskredytowania go. Nie przeszkadzało mu to jednak między wierszami sugerować dziennikarzom, że sprawa "bunga bunga" nie jest wcale wyssana z czyjegoś brudnego palca. Na jego korzyść nie zadziałał też fakt, że ktoś próbował zafałszować akt urodzenia Ruby, co oczywiście szeroko opisały włoskie gazety.
"Czasem zdarza mi się przerwać pracę i popatrzeć na twarz ładnej dziewczyny. Przecież lepiej patrzeć na ładną dziewczynę, niż być gejem"
Mimo gorących zapewnień polityka, że urządzane w jego domu zabawy miały zupełnie kulturalny charakter, Włosi powoli zaczynali mieć dość swojego rozwiązłego przedstawiciela. Jeszcze w grudniu 2010 roku w wyniku "Rubygate", jak nazwano sprawę "bunga bunga", doszło do pierwszego głosowania nad wotum nieufności dla Berlusconiego. Premier ledwo się wybronił, jednak dzięki przewadze trzech głosów, wniosek o wotum został odrzucony. Choć Berlusconi okazał swoją potęgę, to jednak sprawa naruszyła jego pewne miejsce na scenie politycznej.
Na tym nie skończyły się poważne kłopoty szefa włoskiego rządu, a prawdę mówiąc - dopiero się zaczęły. Cały czas w sprawie "bunga bunga" z nieletnimi prostytutkami toczyło się śledztwo, a 6 kwietnia 2011 roku rozpoczął się proces w tej sprawie. Okazało się, że Berlusconiemu za korzystanie z usług nieletniej prostytutki oraz nadużycie władzy grozi w sumie 15 lat więzienia. Oskarżono także trójkę przyjaciół premiera, która brała udział w imprezach. Media opisywały coraz to nowe pikantne szczegóły schadzek w posiadłości Arcore, o których opowiadali przesłuchiwani w procesie świadkowie.
Wśród rzeszy 200 osób, którzy zeznają lub jeszcze będą zeznawać w tej sprawie, są też znane osoby, takie jak hollywoodzki aktor George Clooney czy znany piłkarz Cristiano Ronaldo. Zdaniem mediów, mieli oni brać udział w imprezach organizowanych w willi Arcore. Proces toczy się nadal i na razie nie wiadomo, jak się skończy.
Wiadomo natomiast, jakie konsekwencje polityczne poniósł "boski Silvio" w związku z "bunga bunga". 14 października tego roku odbyło sie kolejne głosowanie nad wotum nieufności dla Berlusconiego. I choć premier po raz kolejny się obronił, to 12 listopada 2011 roku, pod naciskiem zarówno ze strony polityków, jak i samych Włochów, którzy urządzali demonstracje przeciw niemu, premier złożył dymisję. Głównym jej powodem było doprowadzenie przez złe kierowanie działaniami rządu do kryzysu finansowego we Włoszech. Jednak tak naprawdę, wszyscy obwiniają Berlusconiego o to, że zamiast zajmować się interesami słabnącego państwa, więcej uwagi poświęcał na swoje seksualne przygody i wikłanie się w skandale obyczajowe. Gwoździem do trumny Berlusconiego były nagrania, na których mówił do swoich kochanek: chcę spędzać dni z moimi dziewczynami, w wolnym czasie jestem premierem.
To nie pierwsza afera seksualna, w którą wplątał się playboy Berlusconi. W 2009 roku media doniosły, że premier sypiał z, wówczas także nieletnią, córką przyjaciół - Noemi Letizią. Romans ten doprowadził do rozwodu z żoną Veronicą Lario, która składając pozew mówiła, iż nie może żyć z mężczyzną, który współżyje z nieletnimi.
"Opatentowałem 'bunga bunga' jako markę. Mogę jej używać w całych Włoszech"
Chociaż proces ws. seksualnych wyczynów b. premiera Włoch wciąż jest w toku, to polityczny los Berlusconiego został już przypieczętowany. Tymczasem wyrażenie "bunga bunga" zaczęło żyć własnym życiem i obrosło swoistą legendą. Poza tym, że trafiło do codziennego słownika ludzi na całym świecie, stało się też inspiracją dla przedsiębiorców.
Jedna z włoskich firm postanowiła produkować gadżety właśnie o nazwie "bunga bunga", nawiązujące do nocnych zabaw "boskiego Silvio". I tak powstały m.in. bielizna z napisem "bunga bunga", perfumy oraz kolorowe bransoletki, naszyjniki i breloki z afrodyzjakami.
Zobacz zdjęcia: Gadżety "bunga bunga"
Również włoscy artyści mają używanie. Przykładowo Genny Di Virgilio zaprojektował i z powodzeniem sprzedaje, figurki Berlusconiego i bohaterek skandalu, ubrane jedynie w bieliznę.
Nawet Polacy postanowili zrobić dobry interes na znanym haśle. W jednej z warszawskich pizzerii do menu wprowadzono nową specjalność lokalu: "Prosto z Włoch. Pizza bunga bunga". Pizza składa się z trzech części. Na jednej figi i szynka parmeńska, na drugiej chili, czosnek i anchois, a na trzeciej suszone pomidory i szpinak.
Zobacz zdjęcia: Pizza "bunga bunga"
Finalnie Berlusconi przegrał nawet na tym polu - wszystkie profity z powstania hasła "bunga bunga" (które - jak żartował - opatentował i może używać w całych Włoszech) trafiają do kieszeni, tylko, że nie jego.
Najlepiej na całej sprawie wyszła zaś Karima El Mahroug. W wyniku uwikłania w seksskandal z udziałem Berlusconiego stała się rozpoznawalna i trafiła do grona celebrytów. Przyniosło jej to liczne profity, w tym zaproszenia do wywiadów w mediach, a nawet na znany na całym świecie prestiżowy bal w Operze Wiedeńskiej. Ostatnio zaś media doniosły, że 18-letnia obecnie Ruby ma zostać w grudniu mamą i wkrótce zamierza wyjść za mąż.
Nie sposób nie zakończyć tej historii żartem, jaki krąży po internecie na temat hasła "bunga bunga":
Dwóch przeciwników politycznych Berlusconiego zostaje pojmanych przez afrykańskie plemię. Stawia się ich przed wyborem - mogą wybrać śmierć albo poddać się "bunga bunga". Pierwszy opowiada się za "bunga bunga" i od razu zostaje wykorzystany seksualnie przez członków plemienia. Drugi, który właśnie zrozumiał co oznacza ''bunga bunga'', mówi, że woli wybrać śmierć. Wódz plemienia odpowiada mu na to: - OK, umrzesz. Ale wcześniej dostaniesz "bunga bunga".
I tak właśnie skończył się złoty czas "boskiego Silvio", najbardziej lubieżnego playboya wśród szefów państw. Teraz już byłych szefów.
Magdalena Wojnarowska, Wirtualna Polska