Zza krat na budowę
Przedsiębiorcy szukając rąk do pracy,
pukają do więziennych bram, bo fachowcy wyjechali za granicę. W
jastrzębskim zakładzie karnym pracę podjął już co czwarty
osadzony, a karę tam odsiaduje prawie 1400 - pisze "Dziennik
Zachodni".
24.10.2006 | aktual.: 24.10.2006 01:09
Jeszcze przed trzema laty pracowało tam jedynie kilka osób, przede wszystkim w przywięziennych warsztatach remontowych. Dziś, każdego dnia rano z więziennych cel wyrusza do pracy 410 osób. Każdy z zatrudnionych więźniów zarabia około 3 zł brutto za godzinę. Część tej kwoty trafia na fundusz postpenitencjarny, składki emerytalne, ewentualne zaległości, które konfiskuje komornik. A to, co zostaje, osadzony otrzyma po wyjściu z zakładu karnego.
Firma budowlana, która buduje rybnickie centrum rozrywkowo-handlowe "Plaza" zwróciła się do szefostwa więzienia o zatrudnienie osadzonych. Potrzebowała aż czterdziestu ochotników. Weszliśmy do Unii Europejskiej, otworzyły się granice, fachowcy wyjechali za pracą- mówi mjr Zbigniew Różański, zastępca dyrektora jastrzębskiego Zakładu Karnego. Na budowach brakuje rąk do pracy i firmy posiłkują się skazanymi. Nie tylko firmy budowlane poszukują fachowców z więziennych cel - dodaje Różański.
Wysyłamy ich do zakładów produkujących okna, warsztatów samochodowych, skupów złomu. Grupa została oddelegowana nawet do Brennej, do pracy w tartaku- dodaje dyrektor. Staramy się ich umieszczać w zakładach, które znajdują się jak najbliżej Jastrzębia. Firmy chciałyby zatrudniać jeszcze więcej budowlańców, ale nie każdy z osadzonych spełnia warunki - tłumaczy.
Każdy z osadzonych, który zostaje zatrudniony poza murami, ma prawo do przepustek. Tylko z tych osób delegujemy do pracy. Musimy mieć pewność, że skazany wróci nam wieczorem do zakładu. Chętnych do ucieczki nie ma zbyt wielu. Jeśli delikwent zostanie złapany, to musi się liczyć z dodatkowa odsiadką. W ciągu ostatnich trzech lat uciekło trzech skazanych - mówi Różański. (PAP)