Życiowy dołek Jana Rokity
Rokitowie byli najsłynniejszym politycznym małżeństwem III RP. Teraz są obiektem żartów, a często i brutalnych kpin. Znajomi Rokitów zastanawiają się, na ile życiowy dołek Jana jest wynikiem intryg wrogów, ile w tym winy jego samego, a jaka jest rola związku z Nelly - czytamy w "Polityce".
Mówią, że teraz Rokita bywa bardzo samotny, nie miał nawet z kim spędzić sylwestra, anonsował się na imprezy do starych przyjaciół. Że Nelly potrafi znikać na wiele dni. A kiedy próbują nieśmiało rozmawiać o jego sytuacji, samotności, o żonie, Rokita zawsze jej broni i wygląda na to, że jest wciąż zakochany.
Najgorsze może jest to, że w sferze publicznej, kwestionując ostatnio wyroki sądowe, Rokita zaprzeczył swojemu wizerunkowi państwowca, a krytykując stan państwa, zanegował także swoją długoletnią pracę. A z charyzmatycznego przywódcy, obecnego stale na pierwszych stronach najpoważniejszych gazet, stał się ledwie półcelebrytą, którym interesują się – jeśli w ogóle – najwyżej brukowce.
- Za porażkę złotego dziecka polskiej polityki można obwiniać jego mamę, Nelly i Tuska. Także nas, jego przyjaciół, którzy długo traktowaliśmy go na specjalnych zasadach. Ale ostatecznie to on sam podejmował decyzje i to jemu zabrakło dojrzałości – ocenia D.
Zbigniew Fijak przekonuje, że nie wyobraża sobie przyjaciela w panującym dziś w Polsce układzie politycznym, bo kompletnie by nie pasował do stylu działania, który stał się obowiązujący (choć ostatnio intensywnie spekulowano, że może poprzeć jakąś przyszłą formację Jarosława Gowina)
. – Coś się skończyło i nie wróci. A mogło być inaczej – mówi jego najbliższy przyjaciel...