Życie
Życie - Studiowanie nie musi oznaczać zmartwień
Skąd wziąć plan zajęć, gdzie mieszkać, jak się wyżywić - takie pytania często nie pozwalają zasnąć świeżo upieczonym studentom, którzy przyjechali do nowego, nieznanego im miasta. Są zagubieni, sfrustrowani, wielu z nich rezygnuje właśnie w tym momencie. Potrzebują krótkiego przewodnika. Dla "pierwszaków", którzy mają wiele problemów, gazeta ma krótki poradnik - pisze w Życiu Katarzyna Dziocha.
Informacje o programie nauczania uzyskacie w dziekanacie swojego wydziału. Tam też można poznać plan zajęć, dowiedzieć się o stypendiach, a także podstemplować legitymację studencką. Z ewentualnymi problemami należy się zwracać, często na piśmie, do dziekana ds. studenckich.
Ważna jest też rola samorządu studenckiego. Jest to organizacja stworzona właśnie po to, aby pomagać studentom, szczególnie tym na pierwszym roku. Największym problemem dla osób, którym nie przyznano miejsca w akademiku, jest znalezienie mieszkania. Większość samorządów pomaga znaleźć własny kąt, nie pobierając za to żadnej opłaty.
Większość samorządów studenckich prowadzi też biura pośrednictwa pracy. Studenci wypełniają ankietę, wymieniają swoje kwalifikacje i oczekiwania i jeżeli znajdziemy dla nich pracę, powiadamiamy ich o tym telefonicznie - opowiada Justyna Kulawiak z UW. Najczęściej mamy propozycje pracy dorywczej.
Ale nie samą nauką student żyje. Musi też jeść, a codzienne stołowanie się "na mieście" to spory wydatek. Wyjściem są tanie obiady i śniadania w uczelnianych stołówkach, gdzie za dwa, często smaczne, dania zapłacimy ok. 3 zł.
A po nauce i jedzeniu można poszaleć. Najtaniej będzie oczywiście w klubach studenckich, które na początku roku akademickiego urządzają otrzęsiny, mające na celu zaznajomić "kociaków" ze starszymi kolegami. Oni są skarbnicą wiedzy niezwykle cennej dla początkujących studentów - pisze Dziocha. (mag)
