Żona Leppera: nie chcę być premierową
Andrzej Lepper ma twardy orzech do
zgryzienia. Na drodze pędu szefa Samoobrony po tekę wicepremiera
stanęła jego własna żona. Irena Lepper mówi "Faktowi", że nie
chce, by mąż pchał się na salony.
Dlaczego? Bo nie w głowie jej przeprowadzka do Warszawy i tytuł premierowej. Jak na dobrą gospodynię przystało, nie chce zaniedbać gospodarki. I zamiast stroić się przed bankietami w stolicy, woli zakasać rękawy i zasuwać na roli - czytamy w dzienniku.
Rozmowy koalicyjne w toku. I wszystko wskazuje na to, że PiS znajdzie sojusznika w Samoobronie. ceną politycznego małżeństwa ma być stanowisko wicepremiera dla Andrzeja Leppera. Dla żony przewodniczącego oznacza to przeprowadzkę do Warszawy. Bo trudno sobie wyobrazić, by wiceszef rządu samotnie snuł się na oficjalnych rautach i delegacjach. Ale Irena Lepper mówi jasno: za żadne skarby świata nie chcę opuścić rodzinnego Zielnowa.
Nie w głowie mi zaszczyty i salony. Jak mój Andrzej chce, to niech przeprowadza się do tej Warszawy. Ja tam nigdzie nie jadę. Nie, nie, nie - mówi.
I zaraz tłumaczy powody swojej decyzji. Tu mam gospodarstwo i zwierzęta. Kto to wszystko obrobi? - przekonuje rozmówczyni "Faktu". (PAP)