PolskaZnów napad na jubilera

Znów napad na jubilera


Dwóch zamaskowanych mężczyzn obrabowało wczoraj w biały dzień sklep
jubilerski w Oleśnie. Ukradli biżuterię o wartości 30 tysięcy złotych.
Było kilka minut po dziewiątej, kiedy do sklepu jubilerskiego przy ul.
Murka wtargnęli dwaj ubrani w kominiarki bandyci.

Znów napad na jubilera
Źródło zdjęć: © NTO

02.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 08:56

Jeden uderzył sprzedawczynię i wycelował do niej z pistoletu. Drugi zrabował spod lady złotą biżuterię: pierścionki i kolczyki. Bandyci odepchnęli ekspedientkę i wybiegli ze sklepu. Po drugiej stronie ulicy, na placu przy kościele, przechodził Dominik Pagacz, ubrany po cywilnemu policjant (nie był na służbie). Usłyszał wołanie o pomoc i zobaczył dwóch młodych mężczyzn, którzy zdjęli z ogolonych głów kominiarki i biegli w stronę parkingu.

- Od razu domyśliłem się, o co chodzi. Pognałem za nimi - opowiada Dominik Pagacz. - Dogoniłem jednego, odwrócił się w moją stronę. Zobaczyłem, że ma w ręku broń. Wtedy rzuciłem się na niego, przewróciłem go i zabrałem mu pistolet. Ale ten drugi wrócił się i kopnął mnie w głowę. Wstałem i znowu zacząłem ich gonić, ale zgubiłem ich z oczu. Nikt z przechodniów mu nie pomógł.

- To było już po dziewiątej, na ulicy było pełno ludzi i wszyscy tylko stali i patrzyli - skarży się policjant. - Gdyby pomogli, może ten drugi by nie wrócił i mielibyśmy jednego bandytę.

Oleska policja skierowała do pościgu wszystkich funkcjonariuszy na służbie. Sprowadzono psy policyjne, które ruszyły tropem przestępców. Na parkingu straciły trop. Stąd najprawdopodobniej bandyci odjechali samochodem. - Zabezpieczyliśmy jednak broń, mamy też krew i ubrania sprawców - mówi Alina Grzebiela-Kochman, oficer prasowy oleskiej policji. - Powinny pomóc w złapaniu bandytów.

Janusz Habrajski, właściciel sklepu jubilerskiego, jeszcze jest w szoku po napadzie. - A co dopiero ma mówić nasza pracownica, której bandyci przystawili pistolet do serca - mówi pan Janusz. - Mnie w tym momencie nie było w sklepie. Jubiler oszacował straty na 30 tysięcy złotych, ale to wstępna kwota. - Muszę dopiero na spokojnie doliczyć się, co dokładnie zginęło - mówi.

Ewa Pyrkosz, właścicielka innego sklepu jubilerskiego w Oleśnie, mówi, że jubilerzy nie mają łatwego życia. - Bandyci nadal uważają, że złoto to najlepszy łup - uważa pani Ewa. - W tym roku miałam już trzy zuchwałe kradzieże.

Mirosław Dragon mdragon@nto.pl

Czwarty rabunek w ciągu pół roku

- W połowie grudnia 2004 dwaj mężczyźni napadli na jubilera przy ul. Piastowskiej w Kędzierzynie-Koźlu. Sterroryzowali bronią personel i zrabowali biżuterię wartości 60 tys. zł.
- 17 lutego 2005 do jubilera przy ul. Reymonta w Opolu weszło dwóch mężczyzn. Trzeci stał na czatach. Napastnicy przewrócili sprzedawcę na gabloty. Spłoszeni wybiegli, kradnąc tylko jeden złoty łańcuszek.
- 14 kwietnia 2005 do sklepu przy ul. Złotniczej w Kędzierzynie-Koźlu wbiegło trzech zamaskowanych mężczyzn. Sterroryzowali bronią dwie ekspedientki i trzy klientki. Młotkiem porozbijali gabloty i skradli złotą biżuterię wartości 300 tys. zł.

Wan

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)