PolskaZłodziej bierze wszystko

Złodziej bierze wszystko

Z urzędu pracy skradziono pisuar, ze
szpitala - skórzaną kanapę, z wyższej uczelni - węże strażackie.
Złodzieje są plagą instytucji publicznych. Wynoszą wszystko -
pisze "Metro".

20.03.2006 | aktual.: 20.03.2006 05:47

Gdy z łazienki w Urzędzie Miejskim na Targówku w Warszawie zginęło piąte lustro, zdesperowani pracownicy przykręcili następne śrubami do ściany. Łazienka to także jedno z najpilniej strzeżonych pomieszczeń w Urzędzie Pracy w Białymstoku: ochroniarze kilka razy dziennie zaglądają i sprawdzają, czy nikt nie ukradł kolejnej deski klozetowej, umywalki czy pisuaru. W urzędzie na stołecznym Bemowie zainstalowano kamerę rejestrującą, kto z czym wychodzi z toalety.

Nie ma dziś w Polsce urzędu, który nie skarżyłby się na złodziei. Ginie wszystko: komórki, torebki, telewizory, laptopy, czajniki, radia, ubrania. Złodzieje wynoszą je niemal na oczach pracowników, interesantów i ochroniarzy. _ Powstają grupy, które specjalizują się w kradzieżach w biurach. Jeden zagaduje ochroniarza, drugi stoi na czatach, trzeci wynosi sprzęt_ - mówi rzecznik mazowieckiej policji nadkomisarz Tadeusz Kaczmarek.

Biurowi złodzieje są nienagannie ubrani. Wchodzą do pokoju, podając się za specjalistów lub petentów. Proszą np. o formularz, zagadują urzędnika i kradną cenne przedmioty z biurka. Grzecznie kończą rozmowę i opuszczają urząd, wynosząc łup w eleganckich neseserach czy markowych torbach - czytamy w dzienniku.

Tak działał np. gang trzech braci zatrzymany kilka miesięcy temu w Częstochowie. Większość urzędów rozkłada ręce: nie stać ich na zatrudnienie prawdziwej ochrony. Pracownicy wywieszają więc kartki ostrzegające przed kradzieżami. Plagą wyższych uczelni są kradzieże węży strażackich. Złodzieje sprzedają je rolnikom jako pasy transmisyjne do maszyn - podaje "Metro". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)