Przypomina on, że wczoraj Prezydium Sejmu pod jego przewodem podjęło "wstępną" decyzję: pod głosowanie posłów idzie tylko raport Błochowiak z lansowaną przez większość SLD tezą, że Rywin był samotnym oszustem, a "grupy trzymającej władzę" nie było.
Krętą drogą Oleksy zdąża do prostego celu. Czy raport Błochowiak przepadnie, czy przejdzie, to i tak z woli Oleksego prace komisji śledczej ws. Rywina zakończą się niczym - uważa komentator "Gazety Wyborczej".
Poprzedni marszałek Sejmu Marek Borowski był gotów poddać ocenie posłów wszystkie raporty członków komisji śledczej. Sejm miałby wtedy przynajmniej szansę zbliżyć się do prawdy o mocodawcach Rywina.
Oleksemu na prawdzie nie zależy. Jego postępowanie to kolejne świadectwo, że grupa trzymająca władzę wciąż się jej trzyma. I jeśli wygra, to na SLD spadnie odpowiedzialność za propozycję Rywina, który na SLD się powoływał - konkluduje Piotr Stasiński. (PAP)