Zdjęcia tygodnia

W ostatnich dniach wszyscy z niepokojem przyglądali się dramatycznym wydarzeniom w Kijowie. Na Ukrainie od wtorku trwały krwawe starcia między milicją a przeciwnikami władzy, która nie zgodziła się na wprowadzenie zmian w konstytucji ograniczających kompetencje szefa państwa i rozszerzyły uprawnienia parlamentu. Takich zmian domagała się opozycja.

Według oficjalnych danych ukraińskiego ministerstwa zdrowia, w wyniku walk zginęło 77 osób. Zdaniem opozycji, te liczby są wyższe. Pomoc medyczną otrzymało ponad 600 osób. Prawie 400 trafiło do szpitali.

Tymi zdjęciami żył cały świat. (WP.PL, TVN24, PAP, mg)

Od wtorku centrum Kijowa wyglądało jak strefa wojny. Na ulicach Majdanu cały czas dochodziło do starć między demonstrantami a milicją. Z godziny na godzinę w tych antyrządowych starciach było coraz więcej rannych i zabitych.

Opozycja donosiła o wielu ofiarach. Na dowód, w internecie pojawiały się zdjęcia ciał leżących obok wielu prowizorycznych punktów opatrunkowych na Majdanie. Demonstranci informowali, że "snajperzy strzelają do medyków".

Rządowe siły atakowały demonstrantów w dzień i w nocy. W centrum Kijowa na wiele dni zapanował kompletny chaos.

Kijowski Plac Wolności od wtorku był epicentrum krwawego horroru. Padały strzały, padali ludzie. Lekarze na miejscu nie byli w stanie pomóc wszystkim.

Demonstranci najczęściej mieli rany postrzałowe głowy i klatki piersiowej, co oznaczało jedno - strzelający milicjanci chcieli zabić.

Od wtorku do środy, w ciągu niespełna doby, na Majdanie zginęło kilkadziesiąt osób, a kilkaset zostało rannych. Milicja użyła ostrej broni.

Po szturmie sił rządowych na Majdan demonstranci mocno ucierpieli. Przez pewien czas tracili kontrolę nad sporą częścią głównego placu.

Ulice Kijowa zamieniły się w pole bitwy. Snajperzy na dachach, milicja z karabinkami kałasznikowa kontra demonstranci (kostki brukowe, kamienie i koktajle Mołotowa).

Mimo silnego ostrzału, w środę opozycji udało się odbić kluczowe barykady i większą część Majdanu. Oddziały milicji zmuszone były wycofać się.

Masowo do niewoli brani byli funkcjonariusze MSW, Berkutu i tituszki. Służby medyczne starały się ich ochronić przed agresją demonstrantów.

Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz obwinił za śmierć opozycjonistów samą opozycję. A z całego świata popłynęły głosy potępienia eskalacji przemocy na Ukrainie. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton wyraziła "głębokie zmartwienie", Biały Dom zaapelował do Wiktora Janukowycza o zakończenie "morderczej przemocy". Szef niemieckiej dyplomacji zagroził sankcjami politykom odpowiedzialnym za rozlew krwi na Ukrainie.

Natomiast premier Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że władze Ukrainy powinny skoncentrować się na obronie ludzi, aby "nie wycierano o nie nóg, jak o szmatę".

W rosyjskiej prasie można było przeczytać, że Kreml nie ingeruje w sprawy ukraińskie. Przekaz z rosyjskich mediów był jasny - "banderowska opozycja, za pieniądze CIA, rozpętała wojnę domową".

Starcia między protestującymi a rządowymi siłami bezpieczeństwa.

Zamieszki z wtorku na środę trwały całą noc.

Wiara w zwycięstwo nie opuszczała protestujących nawet w najcięższych momentach walk.

W niektórych miejscach na Majdanie sytuacja momentami była "na tyle spokojna", że walczący mogli chociaż przez chwilę odpocząć od krwawych walk...

...i zbierać siły przed kolejnymi starciami.

W krwawych walkach między przeciwnikami władz i milicją zginęło od wtorku ponad 70 Ukraińców.