Zbrojne hufce ABW
Cztery uzbrojone ekipy Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego wraz z prokuratorami polowały na Jacka
Kalasa z NIK - kontrolera, który znalazł dowody, że "raport
otwarcia" rządu SLD zawierał nieprawdziwe dane. Jednak sąd nie
zgodził się na aresztowanie Kalasa - pisze "Gazeta Wyborcza".
22.08.2003 | aktual.: 27.08.2003 12:01
W komentarzu "Gazety", zatytułowanym "Po co ta akcja", publicysta Jarosław Kurski stawia szereg pytań: o co tu właściwie chodzi? Dlaczego aż cztery uzbrojone zastępy ABW zatrzymują jednego urzędnika NIK? Skąd ta rozrzutność środków? Jakby chodziło o szefa sycylijskiej mafii - podkreśla Kurski.
Czy poważnego człowieka, ojca pięciorga dzieci, prawnika i urzędnika państwowego, nie można było po prostu poprosić o przyjście do prokuratury? - pyta publicysta. Czy chodzi o to, żeby kogoś zastraszyć? W jakim celu? Nic z tego nie rozumiemy. Sąd chyba rozumie, skoro nie zgodził się, by Kalas siedział w areszcie - konkluduje autor komentarza. (jask)
Więcej: rel="nofollow">Polowanie na Jacka K.Polowanie na Jacka K.