Zbigniew Chlebowski przerywa milczenie
O spotkaniach na cmentarzu, dlaczego mówił "Rysiu, załatwimy", czy jest bogatym człowiekiem, jak mocno hazard gra polską polityką, co najbardziej boli, o tym i innych sprawach związanych z aferą hazardową mówi Zbigniew Chlebowski w wywiadzie dla dziennika "Polska".
30.10.2009 | aktual.: 02.11.2009 07:43
- Myślałem o samobójstwie, ale widziałem też cierpienie najbliższych i przestałem tak myśleć. Zrozumiałem, że to jakieś szaleństwo z mojej strony. Rodzina dawała mi ogromne wsparcie. Wiem teraz dobrze, dla kogo warto żyć. Szkoda tylko, że zrozumiałem to w takich okolicznościach - wyznał w rozmowie Zbigniew Chlebowski.
- Dobrze wiem, co w życiu robiłem, byłem uczciwy całe życie, nie wziąłem nigdy łapówki. Gdybym był łajdakiem, pewnie nie bolałoby tak bardzo - mówił.
Co Pan czuł, czytając stenogramy swoich rozmów?
- Gorycz, rozpacz. Pan Bóg czasami w sposób okrutny uczy pokory. Uświadomiłem sobie, że tak wpadłem w wir pracy, że mocno zaniedbałem rodzinę, dom.
Zbigniew Chlebowski stwierdził też, że był na dnie politycznym, ale dzięki temu zaczął wychodzić na wyżyny swoich spraw rodzinnych. - Wiele razy myślałem sobie potem: Zbyszek, ty głupku, dwoma zdaniami zmarnowałeś swoją gigantyczną karierę. Bo ja głupio obiecywałem, żeby mieć kogoś z głowy, za słowami nie kryły się czyny.