Zarobią na bezrobotnych
Przez Polskę przeleje się około 840 mln zł – unijnych pieniędzy na realizację programu Equal i walkę z bezrobociem. Tym różni się od dotychczasowych unijnych projektów, że walka z bezrobociem ma mieć charakter nowatorski.
21.01.2005 | aktual.: 21.01.2005 08:41
Wydamy tę olbrzymią sumę głównie na szkolenia i doradztwo zawodowe. Bez najmniejszej gwarancji, że powstanie przez to choć jedno miejsce pracy, albo choć jeden bezrobotny znajdzie zatrudnienie.
Do największych beneficjentów Eguala należy w woj. śląskim Polski Związek Koszykówki z prezesem Markiem Pałusem, byłym szefem Funduszu Górnośląskiego. Na szkolenie sportowców, którzy mają „trudności z integracją”, ma dostać również 12 mln zł. Program przygotowała radna powiatu pszczyńskiego Izabela Kloc. Odpowiedzialnym za współpracę w katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach jest jej mąż Janusz Kloc. Szkolić sportowców będzie katowicki „Metis”, w którym Kloc jest zatrudniona.
W Wodzisławiu dokształcanie jednej osoby zagrożonej utratą pracy ma kosztować właśnie 170.000 zł. Żadna skomplikowana nauka – obsługa komputera, języki obce. Dokształcać będzie starostwo powiatowe z niepubliczną szkołą i chcą za to 12 mln zł. Dlaczego tak drogo? Bo nauczyciel przyjdzie osobiście do pracownika i uczyć go będzie na stanowisku pracy, a taki luksus kosztuje.
Po unijne fundusze – 4.405.000 zł – wystąpili wspólnie: Izba Rzemieślnicza w Katowicach, na której czele stoi poseł SLD Jan Klimek, oraz Zarząd Regionu Śląsko-Dąbrowskiej NSZZ „Solidarność”. Przeszkolić planują 200 osób (kurs 6-9 miesięcy). W jakich zawodach?
Zrobimy rozeznanie, ale poszukiwani są piekarze, masarze. Konsultanci z „Solidarności” podpowiadają, że ważni są też bukieciarze – wyjaśnia Piotr Suliga z Izby Rzemieślniczej. Kształcenie florystów i bukieciarzy to jakaś misja śląskiej „Solidarności”. Właśnie szkoli ich za inne unijne pieniądze, także w specjalnościach: pielęgnacja paznokci, masaż leczniczo-upiększający. Na kursy dla 40 osób sami związkowcy dostali z UE 89.000 euro.
Marek Pałus, prezes PZKosz
Zdajemy sobie sprawę, jak trudno jest znaleźć pracę sportowcom po zakończeniu kariery. Mam nadzieję, że będziemy w stanie im pomóc. Liczę też na to, że pieniądze te zostaną przeznaczone na dokształcanie zawodników i podnoszenie ich kwalifikacji w dziedzinach ze sportem ściśle związanych: menedżerów sportowych, koordynatorów, instruktorów, trenerów czy specjalistów od marketingu sportowego. Wówczas taki projekt zaprocentuje w naszym środowisku podwójnie. Zawodnicy zyskają zawód i kwalifikacje, a my wykształconą kadrę ludzi kochających sport.
Po unijne pieniądze wyciągnęło rękę Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach Komunikacyjnych „Bezpieczne Drogi” w Jaworzu k. Bielska, które... nie istnieje. Bez trudu trafiło na listę rezerwową, ale ostatecznie inicjatywa nie zyskała akceptacji urzędników w Warszawie.
– Gdybyśmy dostali pieniądze, towarzystwo by powstało – mówi autorka przedsięwzięcia Danuta Ponińska ze Stowarzyszenia „Bezpieczne Drogi” w Gliwicach. Partner do wydawania pieniędzy już się znalazł – Beskidzki Zespół Leczniczo-Rehabilitacyjny w Jaworzu. W Polsce, na ogłoszony konkurs Equala napłynęło 751 wniosków, z czego realizowanych będzie 107 projektów, na sumę ok. 840 mln zł. Z województwa śląskiego zakwalifikowało się 9 przedsięwzięć.
Po unijne fundusze wystąpili wspólnie: Izba Rzemieślnicza w Katowicach oraz Zarząd Regionu Śląsko-Dąbrowskiej NSZZ „Solidarność”. – Poszukiwani są piekarze, masarze, ważni są też bukieciarze – mówi Piotr Suliga z Izby Rzemieślniczej.
Equal w Polsce
Inicjatywa Wspólnotowa Equal jest realizowana w krajach członkowskich Unii Europejskiej od 2001 roku, w Polsce od 2004 do 2006 roku. Wybór projektów odbył się w drodze ogólnokrajowego konkursu – z założenia miały to być projekty promujące nowe sposoby zwalczania wszelkich form dyskryminacji i nierówności na rynku pracy. Grupy, które przede wszystkim doświadczają nierówności i dyskryminacji to: osoby długotrwale bezrobotne, bierne zawodowo, młodzież, osoby starsze (45 – 65 lat), niepełnosprawne, mniejszości etniczne, repatrianci, uchodźcy, mieszkańcy obszarów wiejskich i zaniedbanych gospodarczo, pracownicy sektorów restrukturyzowanych, osoby uzależnione, byli więźniowie. Istotą jest tworzenie partnerstwa przez różnego typu instytucje lub organizacje, które zdecydują się razem współpracować w celu rozwiązania danego problemu. Komisja Europejska, jako instytucja odpowiedzialna za powodzenie IW Equal, określiła również schemat zarządzania programem. W Polsce rolę Instytucji Zarządzającej pełni Ministerstwo
Gospodarki i Pracy.
Dziedziczenie bezrobocia 8 mln zł
Rybnickie Centrum Edukacji Zawodowej ma dostać ponad 8 mln zł na szkolenie wielopokoleniowe bezrobotne rodziny. Nowatorstwo projektu polega właśnie na tym, że szkolić się będą jednocześnie i rodzice, i dzieci. Gdy bezrobotni pójdą na zajęcia, a mają małe dziecko, to w ramach projektu maleństwem zaopiekuje się za darmo wytypowana niańka. – Najpierw psycholodzy zajmą się bezrobotną rodziną, aby jej chciało się chcieć, potem rozpoznamy ich umiejętności, przeprowadzimy szkolenie praktyczne, a nawet przewidujemy kredyty na otwarcie firmy – mówi Joanna Kryszczyszyn z Rybnickiego Centrum Edukacji Zawodowej. Za 8 mln zł planują przeszkolić 100-150 osób, jeszcze dokładnie nie wiedzą, ile, ani w jakich zawodach, czy raczej umiejętnościach. W przypadku panów – chodzić może o murarza, stolarza. Panie bezrobotne podobno oczekują praktycznej wiedzy na temat prowadzenia domu. Koła gospodyń wiejskich w całym kraju robią to od lat – za darmo.
Pierwsza szychta 4,4 mln zł
Pracodawcy ze związkowcami dogadali się w sprawie wydania 4.405.000 zł – na tym nietypowym partnerstwie polega „innowacyjność” tego projektu. Pracodawca to Izba Rzemieślnicza oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach, a jej głównym partnerem został Region Śląsko-Dąbrowski NSZZ „Solidarność”. Nowością jest też to, że szkolenie ma się zakończyć egzaminem na czeladnika. Od dziesięcioleci Izba Rzemieślnicza zajmuje się praktyczną nauką zawodu, ale wtedy instruktor dostaje 7.000 zł za 3-letnie nauczanie. Teraz za unijne pieniądze taka nauka jednego bezrobotnego, wraz ze stypendium, ma kosztować ponad 22.000 zł.
Czas na karmienie 9 mln zł
Śląska Fundacja Wspierania Przedsiębiorczości w Gliwicach sama się chwali, że sięgnęła do pomysłów wymyślonych w Anglii, Holandii, a które polegają na tym, że jedno stanowisko pracy zajmują co najmniej dwie osoby i pracują na nim według ustalonego planu. Pracują na pół etatu, czy na jednej trzeciej etatu, bo muszą mieć czas np. na karmienie dziecka. Program adresowany jest przede wszystkim do młodych matek mających problem z powrotem do pracy i ma kosztować 9 mln zł. Partnerzy do wydania pieniędzy są przeważnie z Warszawy – Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog”, Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Rynku Pracy.
Mikrospółdzielnie 6,5 mln zł
Stowarzyszenie Współpracy Regionalnej w Zabrzu stworzy Wirtualny Inkubator Gospodarki Społecznej, który otoczy opieką nowe spółdzielnie socjalne – pomoże opracować biznes plan, pozyskać dotację oraz doradztwo. Chodzi o całkiem nowe firmy niemające nic wspólnego ze spółdzielniami-molochami, które znamy. Zajmą się np. remontami lub budową tanich mieszkań, czy też opieką nad osobami starszymi i dziećmi. – Spodziewane rezultaty to przeszkolenie i zdobycie nowego zawodu przez co najmniej 240 bezrobotnych oraz utworzenie 2 do 5 pilotażowych spółdzielni socjalnych – mówi Ilona Jerzok. Mikrospółdzielnie chce także powołań do życia na osiedlu im. Paderewskiego w Katowicach Fundacja „Pomocna Dłoń” posła Tadeusza Motowidły.
Pomysł na pieniądze 12 mln zł
Starostwo w Wodzisławiu zapowiada, że zajmie się pracownikami zagrożonymi zwolnieniem z powodu: niewystarczających kwalifikacji – nie znają języków, nie umieją obsługiwać internetu, a także tymi, którzy „zagrożeni są utratą pracy ze względu na wiek powyżej 50 lat”. Autorka pomysłu wartego 12 mln zł (!), Marzenna Pilipiec mówi, że wkrótce przeprowadzą tzw. „ankietyzację” rynku, czyli określą, gdzie są ci zagrożeni utratą pracy, by im następnie pomóc, jeżeli oczywiście ci zagrożeni zechcą. No i jeśli zechcą ich pracodawcy.
Szkolenia potrwają ok. 2,5 roku, obejmą, zdaniem Pilipiec, 50-70 osób. O tak kosztownej edukacji chyba świat nie słyszał, bo to wychodzi, że ratowanie jednego zagrożonego utratą pracy kosztować będzie ponad 170.000 zł! Partnerami do wydawania tych pieniędzy są m. in.: Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych w Wodzisławiu, Zespół Niepublicznych Szkół Policealnych Niepubliczny Ośrodek Kursowy „Notus”, Powiatowe Centrum Kształcenia Ustawicznego i Doradztwa Metodycznego.
Niańczyć sportowców 12 mln zł
W programie „Sportowcy na rynku pracy” pszczyńskiej radnej Izabeli Kloc nowatorskie jest to, że w centrum zainteresowania beneficjenta unijnych 12 mln zł – Polskiego Związku Koszykówki z prezesem Markiem Pałusem – będą właśnie sportowcy.
– Po zakończeniu kariery nie są przygotowani do tego, by się odnaleźć na otwartym rynku pracy, mają niewystarczające kwalifikacje zawodowe i umiejętności. Akademie wychowania fizycznego nie są gotowe do kształcenia ich na odległość – wyjaśnia Kloc.
Ilu tych sportowców zostanie przeszkolonych za 12 mln zł i w jakich zawodach? Tego nie wiadomo. – Na razie mamy projekt zarysowany – dodaje Kloc. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że któryś z koszykarzy czy siatkarzy w wyniku tej akcji znajdzie pracę i czy w ogóle zainteresuje się tego typu opieką szkolną. Ciekawie za to przedstawiają się personalne powiązania osób zaangażowanych w projekt – małżeństwo Kloców, firma „Metis” – placówka samorządowa województwa śląskiego, gdzie Kloc jest zatrudniona i gdzie kierownikiem administracyjnym jest Jacek Chrząszcz, sędzia koszykówki.
Mistrz i uczeń 2,5 mln zł
Żorska Izba Gospodarcza też chce szkolić, a nowość projektu polega na tym, że szkolić będzie i młodych, i starych pracowników. Ci młodzi mają otworzyć się na starszych i przekazywać im swoją wiedzę technologiczną. Z kolei starsi winni się podzielić z młodymi doświadczeniem. Beneficjent unijnych pieniędzy znalazł już nawet chętnego na ten „eksperyment” pracodawcę – Elektrownię Rybnik. – Zaczniemy od warsztatów psychologicznych – mówi Stefania Koczar-Sikora. Tu partnerem będzie Bożena Boruta-Gojny, prezes Oddziału Śląskiego Polskie Towarzystwa Psychologów Praktyków.
Nowatorstwo wielu tych pomysłów jest mocno wątpliwe, za to budżety – luksusowe.
– Niektóre budżety są przesadzone, tniemy je nawet o 30-40 procent, a wkrótce wyłonimy firmę, która będzie na bieżąco monitorować realizację Equala w Polsce – zapewnia Piotr Stronkowski z Ministerstwa Gospodarki i Pracy. Trzeba dodać, że pieniądze na realizację Inicjatywy Wspólnotowej Equal – ponad 840 mln zł – będzie musiał najpierw wyłożyć budżet państwa, a potem odda je Unia Europejska.
DZ też będzie się przyglądać realizacji tych niezwykle kosztownych przedsięwzięć, by się nie okazało, że bezrobotni nie dostaną ani wędki, ani nawet ryby, a co najwyżej złudzenia.
Nie chodzi o bezrobotnych
Mirosław Ruszkiewicz, wicedyrektor ds. rynku pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach Uczestniczymy w trzech projektach partnerskich i w każdym z nich intencją organizacji wnioskującej o dofinansowanie jest to, by na tej inicjatywie skorzystali m.in. bezrobotni. Ale program Equal jest adresowany również do instytucji tworzących nowe miejsca pracy. Sama idea Equal zakłada testowanie i popieranie – poprzez współpracę międzynarodową – nowych sposobów zwalczania dyskryminacji i nierówności na rynku pracy. Nie jest wymagana efektywność, w postaci np. ograniczenia liczby bezrobotnych. Najistotniejsze jest wypracowanie nowych rozwiązań. Equal to platforma badawcza i na wyniki tej inicjatywy przyjdzie nam dłużej poczekać. Ale myślę, że będzie warto.
Teresa Semik