Zabił ludzi i zniknął
Policji nie udało się jeszcze zatrzymać Cezarego Egierta, który w sobotę zabił w samochodowym wypadku dwie osoby, a trzy poważnie ranił. Wioska, z której pochodzi, jest wstrząśnięta. Nie tylko tragedią, ale działaniami stróżów prawa.
Na asfalcie już nieco zatarta kurzem i brudem z kół pojazdów krew. Tuż przy rowie dwa drewniane krzyże i kilka zniczy. A za nimi normalnym trybem toczy się życie na polach. Rolnicy orzą i bronują. Warkot traktorów miesza się z hałasem przejeżdżających szosą samochodów. Nieopodal miejsca sobotniej tragedii kobieta w średnim wieku czeka na transport z kilkuletnim dzieckiem. Jarosławiec jest wstrząśnięty – przyznaje, ze smutkiem spuszczając oczy. Ci ludzie wracali z pracy z Volkswagena…
Jak kamfora
Jarosławiec, to popeegerowska wioska. Wzdłuż asfaltowej wstążki ciągną się bloki. W cieniu klatek schodowych kilku z nich odpoczywają mieszkańcy. W mieszkaniu Cezarego Egierta nikt nie otwiera. W drzwiach zatknięte awizo. Listonosz też nikogo nie zastał. Matka unika ludzi, bo nieprzyjemnie jej jest – kwituje starsza kobieta. – Cezary nie pokazuje się od czasu wypadku – jedna z sąsiadek Egierta potwierdza kilka wcześniej usłyszanych przeze mnie podobnych wypowiedzi. Dobrze, że go poszukują – uważa młoda kobieta z sąsiedniego bloku.
Wiedzieli, ale…
O tym, że Cezary miał jedyny taki samochód we wsi, wiedzieli wszyscy. Także policja, co potwierdza komisarz Przemysław Ardelli ze średzkiej policji. Pogłoski były, że jest posiadaczem samochodu, ale nikt go za rękę nie złapał – twierdzi policjant. Młoda mieszkanka z sąsiedniego bloku przyznaje jak inni, że wielokrotnie widziała, jak 30-latek jeździł swoim nissanem, mimo iż nie miał już do tego uprawnień. Policja tyle razy tu jeździła. Wiedziała, że nie miał dokumentów. Nie zareagowali – stwierdza jedna z mieszkanek.
Nikt oficjalnie nie zgłosił nam tego – ripostuje komisarz. 30-latek w 2005 r. spowodował już jeden wypadek drogowy. Wówczas kilka osób zostało rannych. Rok później sąd zadecydował o zabraniu mu prawa jazdy do lipca 2010 r. Przemysław Ardelli przyznaje, że kilka miesięcy temu średzka policja zatrzymała go do kontroli. Wtedy jednak jeszcze nie było prawomocnego orzeczenia sądu– tłumaczy.
Spokój zmącony
Kilkanaście lat już minęło, jak się dwie dziewczynki potopiły. A tak, to u nas był spokój. Spokój jak wszędzie – stwierdza starsza kobieta na spacerze ze swoim małym psem. Wszystkich bulwersuje, że Cezary Egiert zostawił ofiary na miejscu zdarzenia i nie udzielił im pomocy. Pogotowie wezwał naoczny świadek, mieszkaniec powiatu średzkiego, jadący za samochodem ofiar.
To się w głowie nie mieści – ludzie kiwają ze zdziwienia głowami. Policję z kolei dziwi, że tłum gapiów, który pojawił się na miejscu wypadku, nie zatrzymał Cezarego Egierta. A ten zostawił auto i dość spokojnie oddalił się w stronę miejscowych działek. Mieszkańcy Jarosławca oburzają się bezkarnością 30-latka. Sugerują, że współpracował w jakiś sposób ze stróżami prawa, skoro na tyle sobie pozwalał. Przemysław Ardelli temu zaprzecza. Nie był naszym informatorem– kwituje. Przyznaje, że jak na razie nie ustalono, gdzie może przebywać Cezary Egiert.
Poszukiwany sprawca tragedii na drodze
Do wypadku doszło na trasie Środa Wlkp.-Swarzędz. W Jarosławcu (gm. Środa Wlkp.), kierując nissanem patrol Cezary Egiert wyjechał z drogi podporządkowanej i doprowadził do zderzenia z prawidłowo jadącym oplem kadettem. 34-letni kierowca opla i 43-letni pasażer, mieszkańcy Boguszynka (gm. Nowe Miasto) zginęli na miejscu, a trzy osoby zostały ranne. Policja zdecydowała się opublikować zdjęcie poszukiwanego oraz jego dane i skierowała wniosek do prokuratury o wydanie listu gończego. Osoby posiadające wiadomości, dotyczących miejsca pobytu poszukiwanego proszone są o kontakt z policją w Środzie Wlkp. ul. Harcerska 22, nr tel. 061-286-7211 lub 997 na terenie całego kraju.
Katarzyna Chilińska