Wojskowa moda na zimę
Łódzkie sklepy sprzedające ubrania wojskowe
przeżywają oblężenie. To dlatego, że za niewielkie pieniądze można
w nich skompletować porządny ciepły strój, pisze "Express
Ilustrowany".
01.02.2005 | aktual.: 01.02.2005 06:37
Ubrałem syna w wojskowe ciuchy od stóp do głów. Sam też je noszę, bo są wytrzymałe, tanie i praktyczne - mówi klient Maciej Kozicki. Właściciele łódzkich firm kupują zaś pracownikom zimowe wojskowe kufajki, ocieplane spodnie czołgistów i wełniane swetry. Powodzeniem cieszą się holenderskie kurtki obsługi naziemnej z kieszeniami wszytymi od wewnątrz. - Kurtka noszona przez komandosów posłuży dziesięć lat - zapewniają handlujący.
Najlepiej sprzedaje się umundurowanie żołnierzy polskich, amerykańskich, rosyjskich i szwedzkich. Jest dobrze skrojone i tanie. Hitem są czapy białoruskiej armii tzw. czetniczki. Kosztują 50 zł i z przodu mają przyszytą czerwoną gwiazdę. - Takie czapki kupują głównie dziewczyny - mówi Andrzej Mikulka ze sklepu z militariami. - Jeden klient poszedł w białoruskiej czapce na bal maskowy. Tak się spodobała, że później kupił dla znajomych 20 czapek. (PAP)