Włosi niechętnie głosują
We Włoszech zakończył się pierwszy dzień wyborów samorządowych. Włosi wybierają przewodniczących 13 z 20 regionów, a także władze czterech prowincji i 462 gmin. W pierwszym dniu głosowania do urn poszło 47% obywateli.
Frekwencja w pierwszym dniu głosowania była o 9% niższa niż w poprzednich wyborach samorządowych w 2005 roku. W stołecznym regionie Lacjum do urn poszło w niedzielę aż o 12% mniej ludzi niż przed pięciu laty.
Przyczyną niskiej frekwencji są masowe wyjazdy Włochów w piękną, słoneczną pogodę w weekend rozpoczętych już ferii wielkanocnych i decyzję o przełożeniu pójścia na wybory na poniedziałek, kiedy lokale będą czynne od godz. 7 do 15. Jak jednak podkreślają obserwatorzy, faktem jest również zniechęcenie Włochów w rezultacie kampanii wyborczej, która była oderwana od problematyki poszczególnych regionów. Skoncentrowała się ona niemal wyłącznie na wymianie słownych ciosów między rządzącą krajem centroprawicą premiera Silvio Berlusconiego i centrolewicową opozycją.
Berlusconi oddając głos w Mediolanie stwierdził: "mam nadzieję, że nienawiść nie przeważy nad miłością". Ale ostrzegł jednocześnie, że jeśli jego partia ulegnie pokusie rezygnacji, krajem może rządzić jego zagorzały przeciwnik Antonio Di Pietro, lider partii Włochy Wartości.