Włochy sparaliżowane strajkiem generalnym
Włochy były we wtorek sparaliżowane pierwszym od 20 lat strajkiem generalnym. Ponad milion osób demonstrowało w największych miastach kraju przeciwko polityce społecznej rządu Silvio Berlusconiego.
16.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Strajk trwał osiem godzin i rozpoczął się o godzinie 10.00. Odwołano wiele lotów międzynarodowych i krajowych, w ograniczonym zakresie pracowało radio i telewizja, nie ukazały się dzienniki. Na szlaki kolejowe wyruszyło tylko 50% pociągów. W większych miastach prawie nie jeździły autobusy transportu publicznego. Zamknięte były szkoły, banki, poczty i fabryki. Służba zdrowia zapewniała tylko "minimalny poziom usług".
Wg wcześniejszych zapowiedzi związkowców, strajkować miał co czwarty zatrudniony Włoch. Największa demonstracja miała miejsce we Florencji. Wzięło w niej udział 300-400 tysięcy osób. W Mediolanie demonstrowało ponad 300 tysięcy, w Bolonii i Rzymie po 200 tysięcy, a w Turynie 100-150 tysięcy osób.
Strajk zorganizowały trzy wielkie centrale związkowe: CGIL (lewicowa), CISL (katolicka) i UIL (centrowa), skupiające około 12 milionów pracowników.
Kością niezgody między rządem a związkami jest obowiązujący obecnie artykuł 18. włoskiego kodeksu pracy, który zakłada, że niesłusznie zwolniony pracownik musi zostać ponownie przyjęty na zajmowane dotąd stanowisko.
Rząd uważa, że reforma prawa pracy jest konieczna dla uelastycznienia rynku pracy i dostosowania prawa włoskiego do norm Unii Europejskiej. Związki zawodowe twierdzą natomiast, że planowane zmiany tylko ułatwią zwalnianie pracowników.(aka)