Wiking jedzie do Mekki
W Skandynawii rodzi się nowoczesny islam w wersji soft. Coraz więcej nordyków przechodzi na wiarę proroka i łączy ją z liberalną tradycją swoich społeczeństw.
Według przedwojennych statystyk w Danii, Norwegii i Szwecji wśród rdzennych mieszkańców nie było ani jednej osoby deklarującej religię muzułmańską. Dziś wśród etnicznych Skandynawów jest ponad dziesięć tysięcy wyznawców islamu. Na początku tego roku Biblioteka Centralna w Kopenhadze przeprowadziła eksperyment, który zbulwersował Europę. Unaocznił bowiem, podobnie jak głośna w 2005 roku sprawa karykatur, że Dania znajduje się na linii konfrontacji ze światem islamu. Czytelnikom zaproponowano wypożyczenie „żywej książki”, która miała im pomóc w wyrobieniu sobie opinii na ten czy inny aktualny temat. W roli książek występowali: muzułmanin, aktywista ruchu animalsów, bezrobotny, polityk, duchowny protestancki, ortodoksyjny komunista i policjant. Oznakowaną numerem katalogowym „książkę” czytelnicy mogli zabrać do najbliższej kawiarenki i przez godzinę zadawać pytania na interesujący ich temat.
Największym zainteresowaniem cieszył się muzułmanin o arabskim imieniu Ali i typowym duńskim nazwisku Nikolaisen, reprezentujący pięciotysięczną społeczność etnicznych Duńczyków nawróconych na islam. Był dosłownie rozchwytywany, więc w sukurs ściągnięto dziesięciu innych wyznawców Mahometa: Fatimę Pedersen, Muhammada Friedriechsena… Duńscy neofici objaśniali rodakom motywy, które skłoniły ich do przejścia na islam.
„Gdy podróżowałem po krajach Wschodu, przekonałem się o gościnności muzułmanów i sile ich związków rodzinnych”. „Islam – to religia ekologiczna. Nie bez kozery zielony jest uważany za kolor święty”... „Protestantyzm w Skandynawii wyczerpał się, zdegradował: jego wyznawca zwraca się do Boga w każdej, najbardziej przyziemnej sprawie. Islam nie zniża się do takiego prymitywizmu”... „Społeczeństwo Zachodu jest nastawione konsumpcyjnie. Jego przeciętny przedstawiciel to dusigrosz. Tymczasem jednym z obowiązków muzułmanina jest jałmużna, pomoc bliźniemu”... „Zacząłem czytać Koran z ciekawości, po lawinie oskarżeń islamistów o terroryzm. Święta księga mnie zafascynowała. Nie ma w niej najmniejszej wzmianki, która świadczyłaby o nietolerancji wyznawców islamu wobec przedstawicieli innych religii”... „Mój mąż wyznaje islam. Prymitywny feminizm mi nie odpowiada. Zafascynowały mnie zasady tradycyjnej rodziny muzułmańskiej z wyraźnym rozgraniczeniem ról”...
Obywatel Mustafson
Argumenty neofitów były różnorodne: od intelektualnie wyrafinowanych do naiwnych. Ich wspólnym mianownikiem była jednak niezłomna wiara, że na gruncie skandynawskim można pod flagą islamu zbudować trwałe fundamenty lepszego społeczeństwa. „Nie wszyscy podzielają poglądy i wartości muzułmanów, ale większość naszych czytelników przezwyciężyła irracjonalny strach przed islamem” – z zadowoleniem skonstatowali organizatorzy akcji. Pomysł takiej akcji wysunął najbardziej znany duński muzułmanin Reino Pedersen, były lewak i hipis, który po „duchowej podróży” na Wschód w 1982 roku przeistoczył się w Abdula Wahida. Nowo nawrócony hipis, który wrócił do kraju z żoną Marokanką, za pieniądze otrzymane w Kuwejcie założył pierwszą w Danii wspólnotę muzułmańską. Ten znany dziś apologeta „skandynawizacji” islamu jest szanowanym imamem i zasiada w zarządach wielu międzynarodowych organizacji islamskich. Jego przesłanie jest proste: Koran nie wchodzi w kolizję z wartościami europejskimi. Źródłem nieporozumień jest błędna
interpretacja świętej księgi Koranu w tradycjonalistycznych krajach Orientu, gdzie społeczeństwo nadal tkwi w średniowieczu. Zeuropeizowanie islamu wymaga – w opinii duńskich braci w islamie i ich imama – usunięcia jego późniejszych naleciałości. Dotyczy to zwłaszcza trzech elementów: szarijatu (przepisów regulujących życie religijne i świeckie każdego muzułmanina), dżihadu (świętej wojny pod sztandarem islamu) i dogmatu o obowiązku nawracania niewiernych. Słowem – islam powinien stać się bardziej tolerancyjny.
Rewolucyjne idee imama hipisa nie napotykają sprzeciwu ze strony ortodoksów islamskich. Akcja islamizacji Skandynawów, prowadzona na stronach internetowych meczetów duńskich, norweskich i szwedzkich, trwa nadal. Duchowni objaśniają, że na początek trzeba naprawdę niewiele. Wystarczy szahada, muzułmańskie wyznanie wiary: „Nie ma Boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego prorokiem”. Dalej sprawy potoczą się same.
Uwzględniając przywiązanie Skandynawów do idei równych praw obywateli, niezależnie od płci, rycerze proroka Mahometa podkreślają, że przejście na islam nie oznacza obowiązku noszenia czadoru (ubranie kobiet muzułmańskich osłaniające całą postać – przyp. FORUM) bądź parandży (tradycyjny, długi płaszcz noszony przez kobiety – przyp. FORUM), jak również konieczności pogodzenia się z wielożeństwem. Koran uczy, że prawdziwy muzułmanin powinien przede wszystkim tak postępować, by jego żona była zadowolona. To fundament, na którym jest zbudowana rodzina, podstawowa komórka społeczna. Także znajomość języka arabskiego nie jest obowiązkowa: modły w skandynawskich meczetach odbywają się w językach państwowych.
Dumna Dunka w Czadorze
Apele o europeizację islamu przynoszą skutek. Przed wojną w krajach skandynawskich nie było ani jednego etnicznego Duńczyka, Norwega czy Szweda wyznającego islam. Dziś jest ich ponad dziesięć tysięcy. Zdecydowana większość neofitów uznała Mahometa za swego proroka po 11 września 2001 roku. – Młodzież garnie się do islamu jak do nowego ruchu rewolucyjnego. Religia zastąpiła lewicową ideologię lat 60. Zachodnie elity nadal boją się islamu, ale jest on atrakcyjny dla radykalnie zorientowanej młodzieży – objaśnia profesor Jan Hjarpe z uniwersytetu w Lundzie, znawca Koranu.
Dla kobiet zwrot ku islamowi oznacza odrzucenie wartości i stylu życia zachodniej kultury, kojarzonej z seksem i wyglądem zewnętrznym, swoistą deklarację kulturowej niezależności. Madeleine Sjoquist, autorka badań socjologicznych „Stajemy się muzułmankami. Szwedki opowiadają”, twierdzi, że ten protest przeciw zachodniemu stylowi życia jest główną przyczyną przechodzenia mieszkanek Skandynawii na islam. Profesor Hjarpe uważa przy tym, że europejscy neofici wnoszą do islamu wartości demokratyczne, przyczyniając się do jego modernizacji w kierunku religii nowoczesnej, tolerancyjnej. Taki optymistyczny pogląd nie ma zbyt wielu zwolenników. Jego przeciwnicy są przekonani, że rzecznicy islamizacji Skandynawii z premedytacją godzą się na rozmywanie tradycyjnych wartości, by uśpić czujność społeczeństwa. Podobnie – twierdzą – działał w Europie Związek Radziecki, szerząc marksizm-leninizm w „wydaniu eksportowym”. – Tylko od nas zależy, czy islamizacji stawimy opór, czy nie – apelowała niedawno Pia Kjaersgaard,
przewodnicząca Duńskiej Partii Ludowej. Ta skrajnie prawicowa partia od dawna rozgrywa kartę antymigracyjną, domagając się zaostrzenia przepisów dla przybyszów z krajów muzułmańskich. W ostatnich wyborach zajęła trzecie miejsce pod względem liczby uzyskanych mandatów w parlamencie, a jej popularność ciągle rośnie. Według liderów partii kampania propagandy islamu wśród etnicznych Skandynawów to kamuflaż, zasłona dymna ekspansji tej totalitarnej z natury religii, która dąży do podboju świata i stworzenia globalnego kalifatu.
Badania socjologiczne potwierdzają, że najbardziej wyzwolone kobiety świata, Szwedki i Dunki, coraz częściej zmieniają styl życia. W szkołach o przewadze dzieci imigrantów z krajów muzułmańskich młode dziewczęta przestają nosić krótkie spódniczki i obcisłe dżinsy, zakładają natomiast tradycyjne chusty muzułmańskie.
– Zaczęłam się upodabniać do swoich muzułmańskich koleżanek z obawy, że zostanę zgwałcona. Z czasem moje nowe nakrycie głowy zaczęło mi się podobać – szczerze wyznaje uczennica szwedzkiego gimnazjum, mieszkanka dzielnicy imigrantów.
Teolodzy islamu nie odsądzają od czci i wiary liberalnych imamów, którym spod turbanów wystają włosy koloru blond. Nie ustępują jednak, jeśli chodzi o przestrzeganie podstawowych obowiązków muzułmanina. Skandynawscy muzułmanie mogą żyć według prawa krajów ojczystych, ale ich małżeństwa winny być rejestrowane dopiero po błogosławieństwie imama. Dziewczynki i chłopcy mają uczyć się oddzielnie, zaś religia musi się stać przedmiotem obowiązkowym. Legalizacja związków homoseksualnych nie wchodzi w grę, ale nie do przyjęcia jest również sądowy zakaz dostępu do dzieci: ojcowie rodzin powinni mieć niezbywalne prawo do wychowania synów.
Ich postulaty, zgodne z tzw. filarami wiary, znalazły wyraz w petycji Związku Islamskiego, największego szwedzkiego stowarzyszenia muzułmanów, przesłanej do parlamentu pod koniec 2006 roku. Reakcja władz Szwecji na postulaty Związku Islamskiego była nietrudna do przewidzenia. – Nie możemy zmieniać ustawodawstwa ze względu na muzułmanów. Prawo jest jedno dla wszystkich obywateli – oświadczył Jens Orback, minister ds. imigracji. Wspólnotę muzułmańską w krajach skandynawskich i wcześniej traktowano pobłażliwie: toleruje się tu wielożeństwo, noszenie turbanów i chust w siłach zbrojnych i policji, muzułmanie w armii i szkołach mają specjalną dietę itp. – Rozważamy możliwość wprowadzenia przerw na modlitwę w czasie pracy – przyznał niedawno Andreas Calgren, dyrektor resortu ds. integracji obcokrajowców. Żądanie pięciu przerw na modlitwę (pierwsza modlitwa odbywa się w domu, o szóstej rano) wysunęli muzułmanie z jego urzędu, zarówno przybysze z krajów islamskich jak i nowo nawróceni na islam Szwedzi.
Dylemat karawaniarza
Władze miejskie Sztokholmu zastanawiają się teraz, jak odpowiedzieć na kolejne żądanie: zezwolić muezinom na wzywanie wiernych do modlitwy z minaretów czy nie? Służba zdrowia pracuje natomiast nad programem wydawania specjalnych koktajli witaminowych dla dziewcząt, które noszą parandże i chusty. Na Północy, w odróżnieniu od tradycyjnych krajów muzułmańskich, jest mało słońca i dziewczęta zasłaniające twarze otrzymują za mało prowitaminy D. Nikt natomiast nie zamierza zmuszać muzułmańskich dziewcząt do odsłaniania twarzy: o tym nie może być mowy.
Zakłady pogrzebowe mają swoje problemy: islam każe grzebać ciała nie w trumnach, lecz owinięte w specjalną tkaninę. W większości gmin takie praktyki są zakazane: ciało zawinięte w grube płótno i przykryte całunem zbyt wolno rozkłada się w skandynawskich glebach. Trudno wykonalny jest także przepis nakazujący ułożenie ciała zmarłego na prawym boku, głową w kierunku Mekki. – Dążymy do zmiany przepisów, bowiem istniejące zmuszają muzułmanów do pochówku ciał współwyznawców w innych krajach. Jeśli zmarli pochodzą z krajów muzułmańskich, nie ma większych problemów. Gorzej, jeśli są etnicznymi Szwedami – opowiada właściciel zakładu pogrzebowego.
Całkiem niedawno grupa prawników z Norwegii zaproponowała program profilaktyki przestępczości wśród swych braci w islamie. W ich opinii wysoka przestępczość wśród muzułmańskich imigrantów jest skutkiem laicyzacji kodeksu karnego, pozbawionego treści etycznych. Gdyby w sądzie wprowadzono przysięgę na Koran, a do kodeksu karnego wbudowano elementy prawa religijnego, poziom praworządności i posłuszeństwa wobec prawa zdecydowanie by wzrósł.
Aleksiej Smirnow