Wezwanie dotarło do Kulczyk Holding
Wezwanie na przesłuchanie Jana Kulczyka
przez sejmową komisję śledczą ds. PKN Orlen dotarło jeszcze w
środę po południu do biura Kulczyk Holding w Warszawie i zostanie
przekazane panu Janowi Kulczykowi - powiedziała jego asystentka Dorota Tomczyk.
Również przewodniczący komisji śledczej Józef Gruszka (PSL) powiedział dziennikarzom, że wezwanie (Kulczyka) zostało "skutecznie doręczone".
Tomczyk nie udzieliła żadnych informacji o tym, czy Kulczyk przyjdzie na przesłuchanie zaplanowane na 9 listopada. Nie powiedziała też nic na temat wyjazdu Kulczyka do Stanów Zjednoczonych na leczenie. Informację, że biznesmen jest chory i przebywa na leczeniu w USA, podał w środę szef spółki Autostrada Wielkopolska Andrzej Patalas.
Według Gruszki, trudno na razie powiedzieć, czy jest to tylko badanie, czy leczenie i czy może mieć dłuższy przebieg. Póki co, zawiadomienie jest doręczone skutecznie i nie mamy żadnej odpowiedzi - powiedział.
Według Romana Giertycha (LPR), jeśli Kulczyk nie stawi się 9 listopada na przesłuchanie i nie przedstawi zaświadczenia lekarza sądowego, trzeba będzie wszcząć normalną procedurę doprowadzenia go przed komisję.
Każdy świadek ma obowiązek stawić się przed wymiarem sprawiedliwości - powiedział Giertych. Jeżeli nie będzie zaświadczenia od lekarza sądowego, to będę wnosił, żeby pan Kulczyk zgodził się na badanie przez takiego lekarza. Jeśli nie zgodzi się na to, będę wnosił o zastosowanie normalnej procedury, czyli doprowadzenie świadka przed komisję. Przy braku możliwości doprowadzenia są określone procedury mówiące, co należy robić. Kodeks postępowania karnego mówi, co organ przesłuchujący musi zrobić - wtedy wystosowuje się list gończy.
W ocenie Zbigniewa Wassermanna (PiS), Kulczyk rzeczywiście mógł zachorować. Nie można wykluczyć takiej sytuacji, że stres spowodowany sytuacją mógł spowodować załamanie zdrowotne - powiedział. Jednak dziwna jest sytuacja, w której za pierwszym razem nie było kontaktu, a w tej chwili leży w szpitalu w kraju, z którego trudno uzyskać ekstradycję - dodał Wassermann.