Wałęsa wystąpi z "Solidarności"?
Lech Wałęsa powiedział, że po zakończeniu obchodów 25. rocznicy strajków sierpniowych, prawdopodobnie zrezygnuje z członkostwa w "Solidarności". Zapowiedział jednocześnie, że może nie pojawić się 30 sierpnia na uroczystym zjeździe związku w gdańskiej hali Olivia.
12.04.2005 | aktual.: 12.04.2005 18:20
Coraz bardziej widać wymianę pokoleń w związku. Dawno już odeszły z niego trzy pokolenia, w tym i moje. Ja coraz mniej czuję się w tym związku potrzebny - podkreślił b. prezydent.
Wałęsa wyjaśnił, że jego drogi z "Solidarnością" rozeszły się też w innych sprawach. Mój związek to był bardziej ruch społeczny. Mój związek to były dwie kadencje przewodniczącego, nie więcej, a potem wracasz do roboty. A ten związek pozmieniał statuty. To jest inny związek, bardziej prowadzony przez szkolonych, zawodowych działaczy - uzasadnił.
Dodał, że teraz nie wystąpi z "S", żeby nie wywoływać niepotrzebnej dyskusji, że zostawia związek w takiej chwili. Tę rocznicę przeżywamy razem, a potem rozstajemy się, bo to nie jest mój związek - wyjaśnił.
Wałęsa podkreślił, że jego deklaracji o odejściu z "Solidarności" nie należy łączyć z kwestią zaproszenia na obchody 25. rocznicy Sierpnia '80 prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, czemu sprzeciwia się kierownictwo związku. To tylko też pokazuje inne myślenie. Tamten związek by mi się podporządkował. Ten związek już nie musi. On ma już swoje władze, ustalenia - dodał.
B. prezydent nie chce, aby jego odejście ze związku było odbierane jako atak na "Solidarność". My się nie kłócimy. Oni mają inne zdanie i mają do tego prawo. Tylko ja się z nimi nie zgadzam - zaznaczył. Dodał, że nie musi brać udziału w okolicznościowym zjeździe "Solidarności". Prawdopodobnie nie pojawię się tam. Jeśli oni mi coś takiego robią, to ja nie będę na ich zjeździe. To nie jest mój związek. Ja miałem 10 mln. A oni ile mają? 600 tys.? To nie jest mój związek, to nie są moi ludzie - podkreślił.
Ja proponowałem, żeby sztandary zwinąć, ale nie udało mi się. Gdybyśmy zwinęli, byłaby dziś inna sytuacja. Nie posłuchano mnie wiele razy. No i mamy to, co mamy. I ja zamierzam, jako wolny obywatel, robić to, co mi się podoba - powiedział Wałęsa zapytany, jak zareaguje polska i światowa opinia publiczna na informację o tym, że na zjazd "Solidarności" z okazji jubileuszu 25-lecia nie stawi się jej legendarny założyciel.
Wałęsa uważa, że obecne kierownictwo NSZZ "Solidarność" nie ma "moralnego tytułu", aby być organizatorem okolicznościowego zjazdu delegatów 30 sierpnia w gdańskiej hali Olivia. Zjazd ten to jedna z głównych uroczystości tegorocznych obchodów 25. rocznicy strajków sierpniowych i powstania "Solidarności".
A jaki oni mają tytuł do tego? Tytuł ma większość, o to demokracja walczyła, a tam nie ma większości. Ten zjazd to jest 600-800 osób, a "Solidarność" to było 10 milionów, a oni są w różnych miejscach, często na bezrobociu - powiedział Wałęsa.
B. prezydent uważa, że na uroczysty zjazd "Solidarności" powinni być zaproszeni m.in. Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk i Adam Michnik. Czy ci ludzie zostali zaproszeni? To jest jakieś wybiórcze. Czy oni sobie (władze "Solidarności" - przyp.red.) wzięli na to monopol? Czy oni są jedynymi bohaterami? Innych wtedy nie było przypadkiem? - mówił Wałęsa.
B. prezydent podkreślił, że nie wycofa się z pomysłu zaproszenia prezydenta Kwaśniewskiego 31 sierpnia na uroczystość rocznicową z mszą św. pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Bo bardziej ja go budowałem niż ci związkowcy - dodał.
Ja zawsze dotrzymuję słowa, niezależnie, czy mi się to opłaca, czy nie. Jeśli słowo było takie, że zapominamy o przeszłości, spróbujmy robić coś razem, choć wcześniej było, że ja go blokowałem (Kwaśniewskiego - przyp.red.) i nie życzyłem sobie, żeby nasze drogi się krzyżowały. A teraz jesteśmy po tym wszystkim. Ja sam się dziwię, że zostałem złamany. Ale zostałem złamany. Przyjąłem warunki, teraz muszę ich dotrzymać - oświadczył Wałęsa.
Mówiąc o obecnych władzach "Solidarności" b. prezydent podkreślił, że zatrzymali oni sobie nazwę związku. Można by w ogóle pomyśleć nad tym, czy w jakiś sposób demokratyczny zabrać tę nazwę - dodał. (mila)