Wałęsa ostrzega Tuska
I znów nieczyste intencje wyszły na jaw. Łudziłem się, że Prezydent RP dla dobra Polski popiera kandydaturę Sikorskiego na Sekretarza NATO. Okazało się, że to zwykły targ polityczny i załatwianie interesów swoich popleczników. Szkoda, że premier dał się wciągnąć w taką grę z tymi ludźmi. Zawsze przed tym przestrzegam, bo w ustaleniach z nimi to się można tylko sparzyć.
Premier nie zauważył, że poparcie Prezydenta wcale nie musi pomóc, a prędzej zaszkodzi, bo wiemy, jaką pozycję i autorytet ma na świecie. Po co więc wchodzić w takie konszachty. Teraz jeszcze mocniej widać, że takie niby-poparcie to wręcz zmniejszenie szans. Bez tego by się obeszło.
Nie wszyscy jednak są na tym stratni. W tym przypadku jedna strona ugrała coś dla siebie. Prezydent musiał przecież przeczuwać, że szanse Sikorskiego są coraz mniejsze - a z jego poparciem będą jeszcze mniejsze - więc wszedł w ten układ. I osiągnął to, co chciał. Ciepłe posadki dla takich ludzi, jak pani Fotyga już się grzeją.
I tu kolejna kompromitacja. Wiemy na co stać b. minister spraw zagranicznych. Wiemy, ile w tamtym czasie straciliśmy, jako Polska, na arenie międzynarodowej. Pani Fotyga w końcu z twarzą odeszła z Kancelarii Prezydenta. I sprawa ucichła. Widać jednak, że o swoich miernych, biernych, ale wiernych Prezydent nie zapomina. I gra w ten sposób w imię ich interesów.
Pozostaje wierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone i Sikorski zawalczy o silniejsze miejsce Polski w Sojuszu. Byle tylko niektóre ośrodki władzy w Polsce nie przeszkodziły. I pozostaje też mieć nadzieję, że z takich niezdrowych ustaleń można się wycofać, żeby smutna nominacja dla kandydatki Prezydenta nie stała się faktem. Jest jeszcze na to szansa.
I druga rzecz. Też błąd. Nasza koncentracja na jednej pani z Niemiec, która stara się z siebie robić ofiarę i my jej, niestety, w tym pomagamy. Nie chce przyznać, że jej przodkowie byli katami. Polskie reakcje są dla niej wodą na płyn i przysparzają jej zwolenników. Nasze argumenty to historia. Nie musimy wytaczać żadnych innych. To tylko Niemcy, którzy chcą inaczej interpretować historię powinni się wstydzić. Zachowania w stylu tej pani, na szczęście, to margines.
Rozmawiam z wieloma Niemcami - sam mając przecież wewnątrz żal, bo ojca zabili mi Niemcy - i zawsze spotykam pełne zrozumienie historii. Nie dajmy więc argumentów tej jednej pani i jej grupce. Wiadomo, i ona doskonale to wie, tylko, co innego udaje, kto był ofiarą, to był katem. Nawet najlepsze, najpiękniejsze pomniki upamiętniające wysiedlenie - nie wypędzania !!! – nie przykryją prawdy o światowej tragedii wywołanej przez Niemców właśnie w 1939, wspartej przez sowietów.
Zamknijmy ten temat, nie czyńmy z tej pani bohaterki, a sami mądrze pokazujmy historię, zamiast zajmować się podsycaniem różnic i rozdrapywaniem ran, chociaż to łatwiejsze niż szukanie dialogu. To również się podoba naszym populistom bez pomysłu na Polskę i Europę. Nie dawajmy też im argumentów. Mamy znacznie więcej wspólnych i poważnych spraw z zachodnimi sąsiadami, partnerami z UE, żeby tracić czas i argumenty w takich potyczkach. Jedno jest pewne, ta pani z Niemiec to margines i niech tak pozostanie.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski