Trwa ładowanie...
d493s8w
20-02-2012 09:07

Wałęsa: do śmierci będziemy się kochać!

- Bzdurę wymyślił "Fakt", który ma szlaban na informacje ode mnie i mojego otoczenia. Wymyślili bzdurę i grają bzdurami. Jestem wierzącym katolikiem i nie złamię zasady "do grobowej deski" - powiedział Lech Wałęsa w rozmowie z Moniką Olejnik, dementując informacje, wedle których planował przeprowadzkę się z Gdańska do Warszawy z powodu wydania przez jego żonę książki "Marzenia i tajemnice". Zapytany, czy kocha swoją żonę, powiedział: "oczywiście, że ją kocham! Kochałem, kocham i do śmierci będziemy się kochać!".

d493s8w
d493s8w

: A gościem Radia ZET jest Lech Wałęsa, wita Monika Olejnik, dzień dobry panie prezydencie. : Dzień dobry. : Panie prezydencie w „Naszym Dzienniku” i w „Uważam Rze” czytamy, że w archiwum kancelarii sejmu, w aktach tak zwanej komisji Ciemiańskiego znajdują się kopie doniesień agenturalnych tw „Bolka” i co pan na to. : A jednocześnie jest dopisane, że nie ma żadnych oryginałów. Szanowna pani, szanowna pani, jakie to proste, gdyby były oryginalne jakiegoś tego typu dokumenty, czy ktoś by się ważył i miał powód na podrabianie!? A przecież udowodniliśmy, że miało w moim przypadku miejsce podrabiania i to wielu dokumentów, że większa grupa pracowała przeciwko mnie w podrabianiu i nie tylko, niżeli przeciwko całemu związkowi, to są fakty. : Ale panie prezydencie, pan pamięta, że pan wypożyczył teczkę „Bolka”, ta teczka była u pana, kiedy pan był prezydentem, była przeglądana, a potem była wybrakowana i tę teczkę wybrakowaną odnaleziono w mieszkaniu operacyjnym UOP. : Oczywiście, proszę panią, bo chciałem zobaczyć,
jak wyglądało podrabianie, w jaki sposób, czym oni się kierowali i co robili w mojej sprawie. I tylko z tych powodów kazałem, poprosiłem o przejrzenie. Nie ja przeglądałem materiały, przecież ja nie miałem czasu na takie niepoważne zabawy. Moi pracownicy, upoważnieni przeze mnie, przejrzeli te dokumenty. : Ale teczka była wybrakowana po ich przejrzeniu. : Ale tego, przecież ja nie brakowałem, ja nie wiem, ja tylko widząc, że mam zawsze inne materiały, bo ja chyba w sumie dwa razy przeglądałem to, za każdym razem były inne materiały, więc poleciłem proszę to zalakować, zakleić, żeby nikt więcej i napisać „nie otwierać, tylko na polecenie prezydenta można otworzyć”, żeby nie dokładano, nie zabierano, nie wymieniano dokumentów. Przecież gdybym cokolwiek zrobił z tą teczką to bym nie zrobił takiego numeru – zalakował i zawiązał. : Panie prezydencie, a według pana, jeżeli będą te kopie, tych notatek, to one będą właśnie te podrobione? : Proszę panią, w moim przypadku nie było żadnych oryginalnych materiałów i nie
mogło być, bo ich nie było. I dlatego bezpieka musiała podjąć się podrabiania. Gdyby były dokumenty nie byłoby potrzeby podrabiania, jakie to proste. : Panie prezydencie „Uważam Rze” przypomina Edwarda Graczyka, który pana pozyskał, według niego i tenże Graczyk mówi „ja w Gdańsku pracowałem pod egidą wydziału III, przekazywałem wszelkie informacje, które uzyskałem od Lecha Wałęsy. W czasie tych spotkań Lech Wałęsa otrzymywał ode mnie pieniądze. W dokumentach, które sporządzałem...” : Nigdy tego nie było, nigdy tego, takiego dokumentu nie było i nie ma go. : A Edward Graczyk istniał, czy nie? : Proszę panią prawdopodobnie tak, ale ja miałem tylu... : Ale pan go nie zna? : Nie, no przecież, skąd ja mogę znać tych ludzi. Ja tyle razy byłem przesłuchiwany, więziony, zatrzymywany, że trudno mi poznać, a czy oni się przedstawiali też właściwymi nazwiskami tego też nie wiem. : Panie prezydencie, ale obawia się pan teraz tej sytuacji, że znowu będzie Wałęsa – „Bolek”, „Bolek”. : Jeśli są jakiekolwiek papiery to są
papiery toaletowe, nic, innych nie może być. : No tak, ale ja pamiętam taką konferencję na Foksal, panie prezydencie, gdzie pan wtedy powiedział, był pan prezydentem, że podpisał pan... : Oczywiście, podpisałem wszystko to co inni podpisywali. To były standardowe dokumenty o sznurówkach i o innych sprawach już nie pamiętam, ale nie było nigdy propozycji współpracy, ja byłem w tamtym czasie za małym, oni byli tacy zadufani, pewni siebie, że w ogóle nie zwracali na mnie uwagi. Oczywiście, po czasie zauważono, że jestem troszeczkę większym. : Czyli Lech Wałęsa nie sypał swoich kolegów. : Nie ma mowy, nawet niech nikt nie pomyśli. Proszę panią, ja bym znów musiał powiedzieć ja, ja, ja, ja, dziesięć milionów ja, po raz pierwszy do prawdy o moich kłopotach i trudnościach zbliżył się, nie wiem czy pani czytała, jest taka książka „Po południu” pana Krasowskiego. On jako pierwszy, młody człowiek zbliżył się do moich kłopotów. Proszę panią, ja poprowadziłem do boju, zorganizowałem, ja, ja, ja, ja i jeszcze raz ja,
poprowadziłem do boju swoimi metodami i zwyciężyliśmy. Nikt, robotnicy, ludzie prości byli za mną, popierali mnie, natomiast z elitami miałem kłopoty i do dziś knują, ryją pode mną tak jak i w tamtym czasie. : Czyli pana podpis podrabiano, tak? : No przecież to już udowodnione było i sądownie udowodniłem i z Wyszkowskim udowodniłem, przegrał wszystkie sprawy, więc o co tu chodzi jeszcze. : Panie prezydencie, jak pan ocenia sto dni rządu Donalda Tuska? : Wie pani, nie mamy możliwości na nic innego, a lepszego to w ogóle i w związku z tym cieszmy się z tego, co mamy, pomagajmy, a nie przeszkadzajmy. : No, ale te zawirowania, które wszystkie były, no wpadka z listą refundacyjną, upieranie się premiera przy tym, że należy podpisać dokument ACTA w Tokio, a potem wycofanie się premiera z tego? : Widać brak pomocy. Widać, że trzeba go byłoby wspierać, bo jak widać on naprawdę się stara. Ale mamy takie elity, takie partie i takie walki bezsensowne, że takie są efekty. : A jeszcze wracając do „Bolka”, jak pan myśli
dlaczego się teraz panem zajęto, o co tutaj chodzi i chciałby pan, żeby to archiwum sejmowe zostało otwarte i pokazane, co tam jest? : Oczywiste, oczywiste, nie ma nic, bo nie mogło być. A co to jest, to są papiery toaletowe, bo gdyby były oryginały... Proszę pani, no czy potraficie myśleć, gdyby były oryginały to nie trzeba byłoby podrabiać. A przecież macie oficerów, nazwiska, adresy, którzy to robili, po co to robili, no bo nie było nigdy oryginałów. : No tak, ale to, że ta pana teczka została wybrakowana, no to przyzna pan, że to był wstyd, że ktoś powyciągał papiery z teczki. : Proszę panią, ja się nie mam czego wstydzić, ja do tego się nie dotykałem, ja upoważniłem ludzi i robili to ludzie, nie ma mowy, bo to było, to było ksero z ksero i jeszcze raz ksero. W związku z tym ja mogę wam dostarczyć jeszcze lepsze ksero na każdego z was i na panią też, jeszcze lepiej wykonane niż te, które tam były. : Leszek Miller o panu – „W rzeczywistości krążownik wystrzelił ślepym nabojem, a skoku Wałęsy w ogóle nie
było. Historia lubi się stroić w barwne piórka, ale czasami mści się okrutnie i właśnie dopadła byłego prezydenta, nie mam na myśli jego współpracy z SB, prawdziwym cieniem na życiu Wałęsy kładą się bowiem fakty z czasu prezydentury, a nie z robotniczej przeszłości. Nic nie usprawiedliwia prania lub prywatyzowania dokumentów państwowych, które usłużni urzędnicy dostarczyli do rąk prezydenta”. : Jeszcze raz pani powtarzam... : To Miller, Leszek Miller. : Proszę pani jeszcze raz pani powtarzam, nigdy nie było oryginałów, krążyły w walce ze mną ksera, robione przez amatorów i przez służby i nic poza tym. Tylko, że widzi pani, ja czym mądrzejsze zgłaszałem pomysły, tym bardziej elity nie dowierzały mi i walczyły ze mną. Pani przeczyta tą książkę, a pani zobaczy część prawdy, w jakich warunkach ja musiałem pracować. : Ja wiem, panie prezydencie. : Dlaczego potem koniec końcem, dlaczego potem koniec końcem zrezygnowałem z walki, bo doszedłem do wniosku, że czym mądrzejszy pomysł to nasi jajogłowi jednak
natychmiast uderzą we mnie i tym „Bolkiem” i tym innym, to wszystko tylko było po to żeby przeszkodzić mi w realizowaniu mi moich pomysłów. Dopóki mi nie przeszkadzano i miałem siłę to zwyciężaliśmy. : Ale Millerowi chodzi o to, że pan, że wypożyczano tę teczkę dwa razy. : Proszę panią tak, dlatego że chciałem zobaczyć jakimi metodami, co tu ktoś kombinuje, a potem chciałem zobaczyć czy wciąż jest te same dokumenty i okazało się, że za każdym razem są inne i stąd kazałem zalakować, zasznurować żeby nikt do tego nie dochodził, tylko dopiero jak komisja mądra się powoła to dopiero nich zobaczy. Gdyby jakiegokolwiek dokumenty były wyciągnięte stąd, z tych ksero, bo ksero, po co wyciągać ksero, jak tych ksero jest tak dużo. : Nie, nie, oryginalne, oryginalne wyciągnięto. : Nigdy nie miałem oryginalnych, nie widzieliśmy oryginalnych dokumentów. : Panie prezydencie, czy pan się wyprowadza do Warszawy? : Bzdurę wymyślił „Fakt”, który ma szlaban w ogóle na informacje ode mnie i mojego otoczenia, bo wymyślił bzdurę i
znów bzdurami ktoś tu gra. : No właśnie, dlaczego? No przecież pan mieszka z żoną, nie wyprowadza się do Warszawy, tak? : Jestem wierzącym katolikiem, który, który nie ma w mojej religii złamania koncepcji do grobowej deski. : A żona mówi w wywiadzie dla „Vivy”, że mąż chyba mnie nigdy nie kochał. : No to wie pani, no wątpliwości każdy może mieć, żona też. Były to trudne dni, niech pani przeczyta tą książkę Krasowskiego i pani zobaczy, jakie ja miałem kłopoty. Nie chcę o tym mówić, bo wciąż ja, ja, ja, nie chcę, niech to idzie. : A to niech pan o żonie powie teraz, panie prezydencie. : Ja nie wiem czy to jest sens w ogóle podnosić, moja prawda i prawda faktyczna jest całkowicie inna niż jest głoszona, szczególnie przez ludzi, którzy powinni prawdę mówić. : Ale prawdę mówi pana żona, czy nie. : Prawdę mówi, tak jest, tylko ta prawda musi być osadzona. No ja miałem takie trudne warunki, nikomu nie mogłem wierzyć, elity bez przerwy ryły pode mną, pani widzi Kaczyńskich i innych, którzy co wyprawiali, czy
Gwiazdów, czy innych no przecież pani widzi. : Ale panie prezydencie, ale to chodzi o pana małżeństwo, o panią Danutę i pana, dajmy spokój z Kaczyńskimi. : No tak, ale tak daleko, nawet żona nie rozumiała, nie zauważyła moich kłopotów, że no ma takie zdanie, mało tego, ona pisze o straconym czasie, ale czy ja mogłem inaczej w tych warunkach, w jakich bywałem, czy ja mogłem inaczej cokolwiek zrobić, czy mogłem jeszcze więcej z siebie dać. : A kocha pan żonę, panie prezydencie? : Oczywiście, że kochałem, kocham i do śmierci będziemy się kochać. : O! I to powiedział prezydent Lech Wałęsa, były prezydent i to dedykujemy pani Danucie, dziękuję, Monika Olejnik, to był gość Radia ZET.

d493s8w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d493s8w
Więcej tematów