W wybuchu zginęło 12 marynarzy
W wybuchu bomby na północnym zachodzie Sri Lanki (d.Cejlonu) zginęło co najmniej dwunastu marynarzy lankijskiej marynarki wojennej. Choć wojsko przypisało atak tamilskim separatystom, rebelianci zaprzeczyli, jakoby to oni dokonali zamachu.
Jak podał resort obrony w Kolombo, podłożony przy drodze ładunek został zdetonowany w momencie przejazdu wojskowego autobusu. Liczba zabitych może być jeszcze wyższa - obecne dane sporządzono na podstawie liczby wydobytych z pojazdu ciał; może jednak okazać się, że jest ich więcej - zastrzegł rzecznik armii Jayantha Perera.
Jeśli przypuszczenia armii potwierdziłyby się, byłaby to kolejna większa akcja Tamilskich Tygrysów w ostatnich dniach. W ubiegłym tygodniu co najmniej siedmiu lankijskich żołnierzy zginęło w zamachu bombowym na północy Sri Lanki w mieście Dżafna. W czwartek oddział separatystów zaatakował okręt marynarki wojennej - w potyczce zginęło co najmniej czterech marynarzy. W piątek rano natomiast rebelianci zastrzelili agenta rządowego wywiadu wojskowego.
Tygrysy Wyzwolicieli nie są zamieszane w żadną działalność, która narusza porozumienie o rozejmie - powiedział w rozmowie telefonicznej rzecznik rebeliantów, Danya Master. Podkreślał, że nie ma żadnego związku między atakiem, a ugrupowaniem, które reprezentuje.
Sri Lanka od ponad 20 lat jest targana wewnętrznym konfliktem, którego ofiarą padło ponad 65 tys. ludzi. Ugrupowanie Tygrysów - Wyzwolicieli Tamilskiego Ilamu (LTTE) od 1983 roku walczy o niepodległość północno-wschodniej części wyspy, zamieszkanej w większości przez ludność tamilską.
Wybrany w listopadowych wyborach nowy prezydent Sri Lanki Mahinda Rajapakse zapowiedział rewizję procesów pokojowych z rebeliantami tamilskimi, wykluczając możliwość stworzenia odrębnego państwa Tamilów, co dodatkowo zaogniło sytuację na wyspie.