W Białym Domu nie było bomby
Alarm bombowy, który ogłosiły w Białym Domu w czwartek tajne służby, okazał się bezpodstawny. Skutkiem alarmu była ewakuacja części zachodniego skrzydła Białego Domu.
Na blisko godzinę ewakuowano część zachodniego skrzydła rezydencji prezydenta, w tym personel biura prasowego Białego Domu i biuro prezydenckiego rzecznika Arie Fleischera.
Alarm sprowokował pies wyszkolony do wykrywania ładunków wybuchowych, który zareagował na samochód zaparkowany na drodze dojazdowej do budynku.
Auto, które zaniepokoiło psa, prawdopodobnie należy do uczestnika rządowego programu pomocy osobom starszym - Medicare. Spotkanie z przedstawicielami programu odbywało się w tym czasie w Ogrodzie Różanym Białego Domu.
Prezydent George W.Bush i wiceprezydent Dick Cheney znajdowali się w zachodnim skrzydle Białego Domu, ale nie byli ewakuowani. (and)(kar)