Uwolnili artystę - teraz chcą od niego 2 mln dol.
Fiskalne władze w Pekinie chcą, by niedawno wypuszczony na wolność za kaucją chiński artysta i dysydent Ai Weiwei zapłacił około dwóch milionów dolarów zaległych podatków i grzywien - poinformował jego bliski przyjaciel.
Według Liu, który był obecny przy wręczeniu wezwania, Ai ma trzy dni na pisemne odwołanie się w tej sprawie. Sam artysta odmówił wypowiedzi, powołując się na warunki zwolnienia go za kaucją, które wymagają, by nie udzielał wywiadów.
Ai został zwolniony 22 czerwca po tym jak ponad dwa i pół miesiąca był przetrzymywany w nieznanym miejscu, a obecnie nie ma prawa opuszczać miasta zamieszkania bez pozwolenia. Według oficjalnej agencji Xinhua, Ai został zwolniony, bo przyznał się do winy oraz ze względu na cukrzycę, na którą cierpi.
Artysta, który od lat krytykuje władze Chin, został zatrzymany na początku kwietnia, gdy próbował opuścić kraj samolotem. Wywołało to ostre protesty w krajach zachodnich oraz w zagranicznych środowiskach artystycznych.
Według rodziny faktycznym powodem zatrzymania Aia była działalność na rzecz praw człowieka i krytyka władz. 54-letni artysta naraził się władzom, nazywając chińskich przywódców "gangsterami". Prowadził też kampanię społeczną, która miała zmusić rząd do opublikowania pełnej liczby ofiar trzęsienia ziemi w Syczuanie w 2008 roku.
Ai jest m.in. współtwórcą narodowego stadionu w Pekinie, zwanego Ptasim Gniazdem.