Uprawnienia czy dokument
Wśród kierowców panika. Ci, którzy prawa
jazdy uzyskali w latach 1984-1993 do końca roku muszą wymienić
dokumenty. Tymczasem w wydziałach komunikacji długie kolejki -
pisze "Rzeczpospolita".
04.12.2004 | aktual.: 04.12.2004 07:41
Oczywiście, był na to czas, ale jakoś się nie składało i większość ustawiła się do okienek teraz. Urzędy i wytwórnia nowych dokumentów nie są w stanie tego przerobić, a Ministerstwo Infrastruktury straszy, że kto nie wymieni, nie będzie jeździł.
Być może policjanci już szukują mandaty na "nielegalnych" kierowców, a niektóre firmy ubezpieczeniowe już zapowiadają, że nie wypłacą odszkodowania, jeśli ktoś taki spowoduje wypadek - informuje gazeta.
Zanim jednak wszystkie te instytucje rzucą się na kierowców, powinny dobrze przeanalizować, czy mają do tego dostateczne podstawy. Przed prawnikami stoi tu dość fundamentalne zagadnienie, czy zdając egzamin uzyskujemy uprawnienie do prowadzenia pojazdów, czy też dokument pt. prawo jazdy? I dalej, jeśli dokument zgubimy, lub chwilowo nie mamy go przy sobie, to nabyte na egzaminie uprawnienia tracimy? - pyta dziennik.
Ministerstwo stawia sprawę jasno: kto ma nowoczesną plastikową płytkę, jeździć może, a posiadacze starych tekturek mają chodzić piechotą. Urzędnicy unieważniają wyniki egzaminów i pozbawiają nabytych uprawnień?
Owszem trzeba rozumieć, że jeśli już jest akcja wymiany dokumentów, to administracja chce obywateli jakoś dyscyplinować. Jednak w tym przypadku sięga po bezprawne narzędzie - konkluduje "Rzeczpospolita"