Umorzone śledztwo w sprawie posła LPR
Z powodu niskiej szkodliwości społecznej
czynu Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe umorzyła śledztwo w sprawie posła LPR Andrzeja Fedorowicza, któremu
wcześniej chciała postawić zarzut zniszczenia prac na wystawie w
białostockiej galerii "Arsenał".
30.06.2005 | aktual.: 30.06.2005 17:18
Dwa tygodnie temu Prokurator Generalny odmówił skierowania do Sejmu wniosku o uchylenie parlamentarzyście immunitetu poselskiego, o co wnioskował prowadzący śledztwo.
Przychylił się tym samym do oceny Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, która przesłała mu akta sprawy Fedorowicza (taka jest droga służbowa), ale z sugestią, że czyn miał niską szkodliwość społeczną.
Podzieliliśmy argumentację jednostek nadrzędnych - powiedziała szefowa Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe Bożena Kiszło. Dodała, że umorzenie śledztwa nie zamyka drogi dochodzenia odszkodowania za zniszczone prace.
We wrześniu ub. roku posłowi Fedorowiczowi nie podobały się prace wchodzące w skład prezentowanej w Białymstoku ekspozycji "www.kalucki.free.art.pl". Uznał, że ośmieszają idee narodowe. Na niektórych pracach przekreślał same napisy, inne przekreślił całe. Posłowi nie podobała się zwłaszcza instalacja autorstwa studenta ASP z Poznania, przedstawiająca pustą budę dla psa, na której znajdują się napisy: censorus, wszechpolus, bestia, nie głaskać. W budzie był gruby łańcuch z kagańcem. Parlamentarzystę oburzył zwłaszcza napis "wszechpolus".
Autor prac wartość szkód oszacował na 10 tys. zł. Specjalista ocenił je na od 6 do 8 tys. zł. Dodatkowo prokuratura próbowała ustalić, ile kosztowałoby przywrócenie prac do stanu pierwotnego. Jeden z konserwatorów uznał, że jest to niemożliwe, drugi wartość takich prac konserwatorskich ocenił na 1,5 tys. zł.
Poseł LPR Andrzej Fedorowicz utrzymywał po zdarzeniu, że nie miał zamiaru zniszczyć prac na wystawie i stało się to przypadkowo, bo niechcący "włączył" mu się długopis.
Dwa tygodnie temu, gdy Prokurator Krajowy postanowił nie kierować w jego sprawie do Sejmu wniosku o uchylenie immunitetu powiedział, że zeznał w prokuraturze, iż jest gotów naprawić szkodę. W granicach rozsądku oczywiście, jeżeli taka powstała, bo to absolutnie nie było zamierzone działanie - dodał poseł.