"Ukraina na krawędzi rewolucji"
"Bunt na Ukrainie z powodu wyborów",
"Ukraina zablokowana przez protesty przeciwko sfałszowanym
wyborom", "Ukraina na krawędzi rewolucji" - pod takimi tytułami
wtorkowa prasa bułgarska relacjonuje wydarzenia na Ukrainie po
niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich.
"Dotychczas tylko Rosja uznała wyniki wyborów. Stany Zjednoczone ogłosiły, że głosowanie było zmanipulowane, a Unia Europejska wezwała władze ukraińskie do ponownego rozpatrzenia wyników wyborów" - akcentuje wydanie elektroniczne "Mediapool".
Przedstawiając reakcje zagraniczne, dziennik "Sega" pisze: "W sąsiedniej Polsce, gdzie władze liczą na integrację europejską Ukrainy, doradca prezydenta Kwaśniewskiego ds. polityki zagranicznej Stanisław Ciosek wypowiedział się przeciw manipulowaniu wynikami wyborów".
"Ukraina znalazła się na krawędzi rewolucji (...). Opozycja wzywa do nieposłuszeństwa obywatelskiego, ponad milion zwolenników Juszczenki zablokowało Kijów" - pisze dziennik "Monitor". Według innego bułgarskiego dziennika, "Nowinar", o losie wyborów prezydenckich może zadecydować "namiotowa demokracja".
Dziennik "Dnewnik" akcentuje, że politolodzy i obserwatorzy wydarzeń na Ukrainie nie są zgodni w swoich prognozach i opiniach na temat rozwoju wydarzeń. Część uważa, że rewolucja jest nieuchronna; według innych sytuacja niczym nie przypomina ubiegłorocznych wydarzeń z Gruzji i prezydent Kuczma swoim autorytetem może ją uspokoić. Inna grupa obserwatorów przewiduje, że przegra ten, kto pierwszy straci panowanie nad nerwami. Według nich, panowanie stracą władze i wówczas zwycięstwo Juszczenki stanie się pewne. Jednak nawet w takiej sytuacji, jak zapewnił ambasador Rosji na Ukrainie Wiktor Czernomyrdin, stosunki z Rosją pozostaną stabilne - pisze bułgarski "Dnewnik".
Ewgenia Manołowa