Tybetanka podpaliła się przed klasztorem buddyjskim
Tybetanka popełniła samobójstwo podpalając się przed buddyjskim klasztorem na południowym zachodzie Chin w proteście przeciwko represjom ze strony władz w Pekinie. Miała troje dzieci - podała organizacja pozarządowa Wolny Tybet (Free Tibet).
Radio Free Asia podało też, że od niedzieli, gdy w stolicy Tybetu Lhasie podpaliło się dwóch mężczyzn, chińska policja zatrzymała ok. 600 Tybetańczyków. Informacje te nie mogą być zweryfikowane, ponieważ zagraniczni dziennikarze nie są wpuszczani do Tybetu.
30-kilkuletnia Rechok podpaliła się przed klasztorem w prowincji Syczuan. Zmarła na miejscu.
Od marca 2011 roku w akcie desperacji podpaliło się co najmniej 35 Tybetańczyków; co najmniej 27 zmarło.
Według obrońców praw człowieka samobójstwa przez samospalenie stanowią desperacką odpowiedź na represje kulturalne i religijne władz chińskich w tybetańskich regionach. Ludzi, którzy dokonują tam samospalenia, chińskie MSZ nazywa terrorystami i obwinia tybetańskiego przywódcę duchowego, Dalajlamę XIV, o nawoływanie do separatyzmu.