Trzeci stopień okrucieństwa
Do szpitala w Nowej Soli trafił bezdomny,
którego w Sulechowie oblali łatwopalną substancją i podpalili dwaj
nastolatkowie - pisze "Gazeta Lubuska".
63-letni Henryk Kocemba trafił do szpitala w Nowej Soli dopiero we wtorek. Po dwunastu dniach od podpalenia. Dlaczego tak późno? Ponoć wcześniej nie był w stanie wstać. O tym, że znalazł pomoc, zadecydował przypadek. Bezdomnego znaleźli w pustym budynku przy ul. Wojska Polskiego w Sulechowie policjanci. Chcieli wręczyć mu wezwanie na przesłuchanie. Mężczyzna odpowiedział, że nie przyjdzie, gdyż nie może chodzić i pokazał funkcjonariuszom, jak wyglądają jego nogi.
To było straszne, policjanci wezwali lekarza pogotowia, który zadecydował, że w szpitalu w Sulechowie nie będzie można mu pomóc. Został przewieziony na oddział oparzeniowy w Nowej Soli - mówi kom. Donata Wojnicz z zielonogórskiej policji. Według relacji mężczyzny, obrażeń doznał 25 października, gdy wraz z kolegą "ucztował" w budynku przy ul. Wojska Polskiego. Nagle pojawili się dwaj znani mu z widzenia chłopcy. Oblali go łatwopalną substancją i podpalili. Z opisu Kocemby policjanci wytypowali dwóch mieszkających w okolicy młodzieńców: 16 i 17-latka. Podejrzewanych nie zatrzymano, gdyż ukrywają się przed funkcjonariuszami. Policja szuka także bezdomnego, który był świadkiem zdarzenia - informuje "GL".