TP SA i długo, długo nic
Dwie trzecie rynku usług dostępu do internetu należy do Telekomunikacji Polskiej. Konkurencji nie ma, bo pozostałą część rynku mają setki, niekiedy bardzo małych, firm.
21.07.2005 08:26
Mimo tego konkurencja staje się bardziej zacięta, ceny spadają, a internautów przybywa.
Najwięksi niezależni dostawcy (Netia i GTS) mają zaledwie po 4 procent rynku. W gronie "dużych" znajdują się też Crowley, Pro Futuro, Dialog, NASK oraz Energis. Reszta to drobnica, której jednak nie można jej ignorować. Mniejsze firmy wraz z setkami lokalnych operatorów, często działających na terenie jednego osiedla, a nawet bloku, posiadają łącznie aż 18 procent rynku. Tak wynika z analizy przeprowadzonej przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty opublikowanej w "Raporcie o stanie rynku telekomunikacyjnego w 2004 roku".
Fakt, że małe firmy łącznie mają aż 18 procent, można tłumaczyć tym, że świadczą usługi w konkurencyjnych cenach. Opłata za abonament potrafi być znacznie niższa niż w dużych telekomach.
Z lokalnych osiedlowych sieci korzysta 11 procent osób posiadających jakikolwiek dostęp do internetu. Klientów takim operatorom nie ubywa. Natomiast znacznie na popularności traci łączenie się za pomocą modemu (tak zwany dostęp wdzwaniany, dial-up). Od lutego 2004 do marca 2005 liczba tak surfujących internautów spadła z 48 do 26 procent - zbadał CBOS. Dzieje się tak mimo tego, że ceny za taki dostęp obniżają się.
Klienci coraz częściej wolą mieć szybsze łącze, ale za rozsądną cenę. Dlatego zamiast łączyć się przez modem, wybierają stały dostęp, bo koszty korzystania z takiego rozwiązania znacząco spadły. Widać to na przykładzie Neostrady, usługi największego operatora - TP SA. Abonament zapewniający łącze o szybkości do 128 kb/s w 2003 roku kosztował 149 zł, w lutym 2004 roku 99 zł, a już cztery miesiące później 59 zł - podaje URTiP. M.in. dlatego odsetek klientów korzystających z telekomów wzrósł o 10 proc., a o 7 proc. wzrósł odsetek zwolenników kablówek.
Internetowy rynek regularnie rośnie. Według CBOS, obecnie 41 proc. gospodarstw domowych ma komputer. Trzy lata wcześniej odsetek ten wynosił zaledwie 27 proc. Łącz internetowych przybywa jednak szybciej. O ile w 2002 roku tylko 13 proc. gospodarstw domowych miało dostęp do sieci, to dziś ma blisko co czwarte.
Na tle lepiej rozwiniętych europejskich krajów w Polsce wciąż jest mało internautów. Choć ceny spadają, to jednak pozostają barierą dla wielu potencjalnych użytkowników. Nominalnie Polak płaci mniej, czasem nawet znacznie mniej, niż mieszkańcy krajów Zachodniej Europy. Problem tkwi w tym, że bardzo mało zarabiamy. Gdy przyrównamy ceny do średnich zarobków wychodzi, że ponosimy jedne z najwyższych kosztów dostępu. Gorzej od nas mają tylko Czesi i Słowacy.Najmniej powodów do narzekań na drożyznę mają Belgowie. W relacji do średnich zarobków internet jest tam najtańszy, przynajmniej wśród sprawdzonych przez URTiP 15 krajów. Tam też internet jest najbardziej popularny. Widać więc związek między ceną a dostępnością.
Użytkowników sieci będzie jednak w Polsce przybywać. Według CBOS, pod koniec tego roku już 36 proc. dorosłych Polaków będzie internautami. 9 proc. z tych, którzy obecnie nie korzystają z sieci, deklaruje, że zacznie i będzie to robić regularnie.