"TKM - Teraz Kolega Marcinkiewicz"
Lider SdPl i kandydat tej partii na prezydenta Marek Borowski uważa, że zapowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, iż kandydatem jego partii na stanowisko premiera będzie Kazimierz Marcinkiewicz to
oszukiwanie wyborców. Kaczyński nie nazywa sie teraz Kaczyński, ale Marcinkiewicz, a TKM oznacza - teraz kolega Marcinkiewicz - ocenił. Borowski wyraził też nadzieję, że Rada Krajowa SLD poprze jego kandydaturę na prezydenta.
28.09.2005 | aktual.: 28.09.2005 13:01
Borowski przypomniał, że J.Kaczyński deklarował przed wyborami, iż premierem rządu będzie szef zwycięskiego ugrupowania. Jak dodał, kandydatura Marcinkiewicza pokazuje, że już dwa dni po wyborach "pojawił się poważny konflikt między dwoma koalicjantami".
Jego zdaniem, J.Kaczyński stara się przejść do opozycji i uciec od odpowiedzialności za zobowiązania, które podejmował przed wyborami. W ocenie Borowskiego, taka sytuacja potwierdza, że prezydentem kraju powinien być jedynie ktoś spoza układów. Potrzebny jest prezydent, który będzie pilnował, aby nie traktować państwa jak rodzinnego folwarku - podkreślił. Przyznał, że ma na myśli swoją osobę.
Borowski zadał też publicznie pytanie kandydatowi PiS na prezydenta Lechowi Kaczyńskiemu, czy wiedział o "kombinacji" swojej partii z kandydaturą Marcinkiewicza. Jeśli nie wiedział, to jaki jest jego stosunek do tej zabawy państwem? - zapytał.
Według Borowskiego, układ PO-PiS będzie w stałym konflikcie, ponieważ - jak zaznaczył - obie partie mają "zupełnie inne" założenia programowe. Jakikolwiek prezydent z tego układu będzie uczestnikiem gier i sporów, a tego Polsce najmniej potrzeba - ocenił.
Lider SdPl przypomniał też, że już przed wyborami zwracał uwagę, iż zobowiązania programowe PiS są "kompletnie nierealne". Dodał, że przedwyborcze obietnice PiS, które - jego zdaniem - kosztowałyby budżet 20 miliardów złotych, to "lepperyzm do kwadratu, a może nawet do sześcianu".
Borowski powiedział, że jak na razie Marcinkiewicz poinformował, iż zamierza oszczędzać na administracji. Ileż można zaoszczędzić na administracji, 500 milionów, 600 milionów?. Mamy do czynienia z grubym żartem robionym ze społeczeństwa - ocenił.
Lider SdPl przyznał, że liczy, iż Rada Krajowa SLD poprze jego kandydaturę na prezydenta. Chciałbym, żeby decyzja Rady Krajowej SLD była pozytywna, byłoby to ważne i istotne dla mnie poparcie - powiedział lider SdPl. Jak dodał, takie poparcie jest potrzebne ludziom lewicy i centrum.
Jestem jedynym kandydatem lewicy prezentującym program, który z pewnością jest programem bliskim każdemu ugrupowaniu lewicowemu, i mam prawo oczekiwać że, SLD takiego wsparcia udzieli. Jeśli udzieli, to oczywiście ociepla klimat - powiedział Borowski, pytany o ewentualne rozmowy o połączeniu Sojuszu i SdPl.