Techniczny egzamin z bałaganu
Na szkoły zawodowe padł blady strach. Ich
dyrektorzy dopiero teraz dowiadują się, jak mają wyglądać
czerwcowe egzaminy na tytuł technika. W tym roku po raz pierwszy w
technikach odbędą się zewnętrzne egzaminy zawodowe - podają
"Nowości".
20.03.2006 | aktual.: 20.03.2006 06:49
Procedury są tu podobne do obowiązujących na nowej maturze. Jest jednak problem, bo większość techników nie wie, czego dokładnie ma nauczyć młodzież. O wszystkim dowiadujemy się za późno. Kiedy wprowadzano nową maturę, to młodzież z liceów miała próbne testy, informowano ją z dużym wyprzedzeniem o wymaganiach na tym egzaminie - mówi dyrektor toruńskiego Zespołu Szkół Samochodowych Mirosław Hejka.
My przygotowujemy swoich uczniów własnym sumptem i nie wiemy, czy robimy to dobrze. Wytyczne przekazane przez OKE są tak ogólne, że właściwie błądzimy po omacku - dodaje.
Tę opinię potwierdza dyrektor Zespołu Szkół Gastronomicznych i Hotelarskich Tadeusz Wróblewski. OKE dopiero teraz rozpoczęła szkolenie egzaminatorów. Nie ma więc nawet kogo pytać o te egzaminy. Młodzież bardzo się niepokoi, a my robimy wszystko intuicyjnie - mówi.
Dyrektor toruńskiego Zespołu Szkół Odzieżowych, Mariola Magdzińska, zwraca uwagę na bardzo trudną sytuację uczniów. Do naszej szkoły nie przychodzą dzieci prominentów. Przychodzi młodzież, która chce zdobyć fach i szybko zacząć zarabiać. Jeśli na tym egzaminie powinie im się noga, to przez rok, czekając na poprawkę, pozostają w zawieszeniu. Nie mają tytułu technika, czyli zawodu, nie są też uczniami - wyjaśnia.
W Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Gdańsku - piszą "Nowości" - nie mają sobie nic do zarzucenia. Terminy zostały dotrzymane, a dyrektorzy i nauczyciele byli przez pracowników komisji szkoleni. Wszystko co nowe wzbudza lęk i obawy - twierdzi dyrektor gdańskiej OKE Irena Łaguna. Ten egzamin wymaga też sporej pracy od nauczycieli. Wiedzieliby o nim więcej, gdyby wczytali się w przekazane im przez nas materiały. To niepotrzebne sianie paniki - komentuje. (PAP)