Tak imprezują gliniarze
Na zakrapianej oficjalnej imprezie, na
zlecenie swojego komendanta, policjanci z Mielca nakręcili film.
Zmontowali go i podłożyli głosy z komedii gangsterskiej,
relacjonuje "Super Express".
06.05.2006 | aktual.: 06.05.2006 02:43
Niektórzy funkcjonariusze są w mundurach. Innych zwykle nie wolno fotografować, bo zajmują się sprawami wymagającymi wyjątkowej dyskrecji. Ale na imprezie chętnie pozują!
Wicekomendant mieleckiej policji, Henryk Burak, prezentuje się jako erotoman. Chce pożyczyć prezerwatywę. Dwie kobiety przedstawiono jako prostytutki. Jedna "opowiada", jak się kocha z klientami. Gospodarz zaprasza gości, a podłożony głos obwieszcza: "Napijemy się wódeczki, potem przyjdą dupeczki".
Ostry jest koniec popijawy "No to co, Włodziu, jedziemy" - pijanym głosem "zachęca" wicekomendant. A kamera pokazuje samochód jadący na wstecznym biegu. Kierowca wygląda, jakby był pijany.
Film jest relacją ze święta policji w Mielcu. Zmontowano go na zlecenie komendanta powiatowego Ryszarda Szkotnickiego, o którym mówi się, że jest kandydatem na szefa podkarpackiej policji.
Komendant nie chce rozmawiać o żenującym filmie. Odsyła do swojego podwładnego - oficera prasowego. Ten biedny funkcjonariusz ma świecić oczami za kretyński pomysł swojego szefa, konkluduje "Super Express".