Tak handlują dopalaczami: zaloguj się i...
Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że właściciele 12 stron internetowych na zagranicznych serwerach sprzedają na terenie Polski dopalacze. GIS zapewnia, że sytuacja jest monitorowana, a przesyłki ze specyfikami przejmują celnicy i policja.
W mediach w ostatnich dniach pojawiły się informacje o kilku osobach, które zgłosiły się do szpitali z niepokojącymi objawami po zażyciu dopalaczy.
Rzecznik GIS Jan Bondar powiedział, że nie ma danych wskazujących na wzrost zatruć dopalaczami. Zapewnił także, że sytuacja jest na bieżąco monitorowana. Dodał, że w szkołach prowadzone są akcje edukacyjne z wykorzystaniem materiałów multimedialnych. Mają one informować o zagrożeniach związanych z zażywaniem dopalaczy.
Z danych GIS wynika, że handlarze dopalaczami próbują sprzedawać te specyfiki na terenie Polski za pomocą 12 stron internetowych, które umieszczone są na zagranicznych serwerach. Uniemożliwia to ich zamknięcie. Służby sanitarne podkreślają jednak, że dzięki współpracy z celnikami i policją udaje się przejmować zagraniczne przesyłki z dopalaczami, które mają trafić do polskich odbiorców.
Rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski podkreślił, że prawo zakazuje obrotu dopalaczami w każdej formie, czyli nawet ich bezpłatnego przekazywania. Policja apeluje, aby informować ją o wszelkich próbach sprzedaży dopalaczy; sprawdzany jest każdy sygnał - zapewnił.
- Walka z dopalaczami przyniosła efekty. Dostęp do tych substancji został skutecznie ograniczony, a handel nimi zmarginalizowany. Wskazuje to chociażby liczba osób na oddziałach toksykologicznych, która w ostatnim czasie zmniejszyła się - powiedział Sokołowski.
Rzecznik KGP podkreślił, że kupując lub sprzedając dopalacze w internecie, zawsze pozostawia się ślady, chodzi m.in. o zawierane transakcje, przelewy bankowe, a także wskazywanie adresów, pod które te substancje są następnie wysyłane.
Na jednej ze stron internetowych oferujących dopalacze te specyfiki dostępne są w dwóch walutach: euro i złotych. Aby zamówić dopalacze, trzeba założyć na stronie konto i zalogować się. Termin dostawy to kilka dni.
Inna ze stron sprzedaje np. dopalacze zawierające mefedron, czyli zakazaną substancję, której efekty działania można porównać do amfetaminy lub ekstazy. Po zażyciu nawet niewielkich dawek tego narkotyku dość często dochodzi do przejściowej utraty pamięci. Jest to substancja silnie uzależniająca, a jej przedawkowanie stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia.
Na jednej ze stron z dopalaczami oferowane są m.in.: "magiczne płyny", "sole i pudry", "imprezowe pigułki". Oferta dostępna jest w 29 językach, w tym w języku polskim.
Pod koniec listopada 2010 r. weszła w życie nowela ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która zakazuje produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, czyli np. dopalaczy. Dotyczy to także stron internetowych.
Z kolei w październiku 2010 r., na podstawie decyzji GIS, wydanej 2 października na polecenie ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz, sanepid w asyście policji zamknął 1378 sklepów oferujących dopalacze.