Tajna sieć w kawiarence
W kawiarenkach internetowych powinny działać tajne kancelarie w ogniotrwałych pomieszczeniach. Tak nakazuje nowe prawo telekomunikacyjne. Właściciele się buntują. Niedługo mogą otrzymać surowe kary - zapowiada "Życie Warszawy".
Jeśli absurdalne przepisy będą egzekwowane może to oznaczać koniec wielu kawiarenek. A wciąż w mniejszych miejscowościach są one jedynym miejscem gdzie można skorzystać z sieci.
Zgodnie z ustawą kafejki stają się operatorami telekomunikacyjnymi i w myśl przepisów "powinny spełniać obowiązki na rzecz obronności kraju". Oznacza to umożliwienie prokuratorom, oficerom ABW i wywiadu przechwytywanie internetowej korespondencji.
Obowiązek obronny wymaga posiadania tzw. tajnej kancelarii. Na co dzień powinien się nią opiekować pracownik wyposażony przez ABW w certyfikat bezpieczeństwa (taki jak mają posłowie z komisji ds. służb specjalnych).
Zorganizowanie takiego pomieszczenia to koszt ok. 30 tys. zł. Certyfikaty kosztują w sumie trzy średnie krajowe pensje brutto. - Na ich wystawienie i prześwietlenie osób, które mają je otrzymać ABW ma trzy miesiące. Kawiarenki internetowe jednak rzadko o nie występują, dowiedziało się "ŻW" w Agencji. - Bo to jakiś absurd. Na takie obciążenia finansowe nie jesteśmy przygotowani, mówią właściciele kawiarenek.
Branża telekomunikacyjna czeka na rozporządzenie ministra infrastruktury, które może złagodzić szczegółowe zapisy bzdurnej ustawy - pisze "Życie Warszawy". Wciąż nie jest ono gotowe. Na razie ustawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego. Trwa już postępowanie przygotowawcze, nie wiadomo jednak, kiedy Trybunał może się tym zająć.(PAP)