Tajna akcja taksówkarzy
"Express Ilustrowany" podaje, że łódzcy taksówkarze połączyli siły, by schwytać zuchwałego złodzieja, który systematycznie ich okrada. Przestępca zabiera z samochodów telefony komórkowe, pieniądze, dokumenty i... spokojnie odchodzi. Ma dokładnie opracowany sposób działania. Obrabował już kilkunastu kierowców - pisze dziennik.
07.07.2005 | aktual.: 07.07.2005 07:21
Mężczyzna zwykle zamawia kurs w centrum miasta, gdzie są bramy przejściowe. Zawsze dzwoni z budki telefonicznej. Wsiada do samochodu i mówi, że trzeba poczekać na jego mamę, żonę lub znajomych, którzy w każdym przypadku mają mieć ze sobą bagaże. Złodziej po kilku minutach wysiada z auta mówiąc, że idzie pospieszyć osoby, na które czeka taksówka - informuje "Express Ilustrowany".
"Gdy wrócił do mojego auta, miał ze sobą sweter. Powiedział, że żona zaraz będzie z walizkami" - mówi Karol Gruda, okradziony taksówkarz. "Poprosił, by otworzyć bagażnik. Gdy wysiadłem z nim, powiedział, że schowa do samochodu sweter. Stałem wtedy przy bagażniku i nie widziałem, co robi. A on w tym czasie ukradł mi ze schowka saszetkę ze wszystkimi dokumentami. Za chwilę powiedział, że idzie pomóc żonie nieść bagaże i... zniknął" - relacjonuje gazecie taksówkarz.
Podobnych kradzieży było w Łodzi w ostatnich dniach kilkanaście. "Działamy bez rozgłosu i dyskretnie obserwujemy naszych klientów przypominających wyglądem złodzieja" - mówią taksówkarze. "Skutecznie oduczymy go sięgania po cudze" - zapowiadają. "Nie pozwolimy, by ktoś okradał naszych pracowników" - mówią Mariusz Bedyniak i Sławomir Rutka, dyrektor i prezes w łódzkich korporacjach.
"Wszyscy zrzeszeni u nas taksówkarze są dokładnie poinformowani o złodzieju. Wiedzą, jakie są jego metody działania i jak wygląda. Porozumieliśmy się między sobą, by go dopaść. Jesteśmy czujni" - zapowiadają w "Expressie Ilustrowanym".(PAP)