śmigłowiec szturmowy

Wsparcie z powietrza pojawiło się na czas. Do sieci trafiło nagranie z walk w okolicach Bachmutu, na którym widać pilota Mi-8 nagle wkraczającego do miejsca walk piechoty. Grupa Ukraińców znalazła się pod ciężkim ostrzałem rosyjskich okupantów, gdy wraz z rannym żołnierzem wracała do najbliższego schronu. Prawdopodobnie żołnierzy Zełenskiego wyśledził rosyjski dron, jednak w porę pojawił się śmigłowiec uzbrojony w rakiety S-5, który odciągnął uwagę wagnerowców. Salwa z pocisków przeciwpancernych zaskoczyła Rosjan, ponieważ pilot Mi-8 nagle wyłonił się zza zarośli i od razu uderzył w pozycje wroga. Ten sam manewr maszyna powtórzyła później jeszcze trzy razy, każdy atak kończąc wypuszczeniem flar. Ukraińcy tym sposobem mogli zniknąć z pola widzenia ludzi Prigożyna, oddalając się w bezpieczniejsze miejsce.

Ukraińskie wojsko opublikowało nagrania z dwóch ostatnich akcji. Materiały wideo opublikowała agencja Associated Press, nie podano jednak dokładnego miejsca, w którym ukraińska armia zadała Rosjanom potężny cios. W obu przypadkach skutecznie zniszczono rosyjski sprzęt wojskowy. Na pierwszym nagraniu, którego autorem jest Państwowa Straż Graniczna Ukrainy, widać rosyjski czołg w płomieniach. Z kolei Ukraińcy z 128. Górskiej Brygady Szturmowej przy pomocy ręcznego przeciwlotniczego zestawu rakietowego strącili Kamov Ka-50 – jednomiejscowy rosyjski śmigłowiec wojskowy. Trafiona maszyna eksplodowała w powietrzu i roztrzaskała się o ziemię, doprowadzając do jeszcze większego wybuchu. Kluczowy moment ataku zarejestrowały kamery Ukraińców. Kamov Ka-50 to drogi sprzęt na wyposażeniu rosyjskiej armii. Jedna sztuka takiego śmigłowca kosztuje 16 mln dolarów. Rosjanie stracili już co najmniej 15 takich maszyn.