"Ta katastrofa przypomina Smoleńsk"
Katastrofa rosyjskiego Tu-134A, która wydarzyła się w nocy z poniedziałku na wtorek pod Pietrozawodskiem, przypomina tę w Smoleńsku, w której zginął prezydent RP Lech Kaczyński - uważa wicepremier Rosji Siergiej Iwanow. Rosyjscy eksperci lotniczy także zwracają uwagę na zbieżności obu katastrof: mgłę, brak widoczności pasa i to, że pilot nie posłuchał nakazu odejścia na drugi krąg, który miał wydać kontroler z wieży. Tuż przed katastrofą samolot zboczył z kursu, uderzył w drzewo i zerwał linię energetyczną.
W katastrofie rosyjskiego samolotu pasażerskiego Tu-134A zginęły 44 osoby, a osiem zostało ciężko rannych. Na pokładzie były 52 osoby w tym dziewięciu członków załogi. Samolot RusAir leciał z Moskwy, miał lądować w Pietrozawodsku o godz. 0.04.
Maszyna runęła na drogę w pobliżu miejscowości Biesowiec w poniedziałek o godz. 23.40 czasu lokalnego (godz. 21.40 czasu polskiego). Po uderzeniu rozpadła się na wiele części i stanęła w ogniu.
Wieża nakazała odejście na drugi krąg?
Przyczyny katastrofy nie są znane. Wiadomo jednak, że Tu-134A podchodził do lądowania w trudnych warunkach meteorologicznych, w deszczu i mgle.
Kontroler lotu, który prowadził samolot z ziemi, utrzymuje, że nakazał załodze odejście na drugi krąg, jednak kapitan zdecydował, iż posadzi maszynę na własne ryzyko. Serwis newsru.com przytacza słowa kontrolera, który wspomina, że widoczność wynosiła tylko 2100 metrów. Wydał więc nakaz odejścia. - Fiodorow (dowódca samolotu) odpowiedział, że wyląduje ręcznie - opowiadał kontroler.
Rosyjskie media informują, że śledczy zabezpieczyli na wieży kontrolnej nagrania rozmów kontrolerów z załogą.
O błędzie pilota jako najbardziej prawdopodobnej przyczynie wypadku mówi też wicepremier Siergiej Iwanow. - Wstępne dane sugerują, że błąd pilota był wyraźny: w złych warunkach pogodowych pilot gwałtownie skręcił w prawo i we mgle do ostatniej chwili wzrokowo poszukiwał pasa startowego, którego nie znalazł - oświadczył Iwanow. Wicepremier ocenił, że katastrofa Tu-134A przypomina tę pod Smoleńskiem, w której 10 kwietnia 2010 roku śmierć poniósł polski prezydent Lech Kaczyński.
Skrzynki bada MAK
Natomiast Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wymienia trzy możliwe przyczyny tragedii: czynnik ludzki, tj. błąd pilota lub służb naziemnych lotniska, trudne warunki pogodowe oraz usterka samolotu lub urządzeń naziemnych. Federalna Agencja Transportu Lotniczego podała, że do wypadku doszło, gdy Tu-134A z niezrozumiałych przyczyn zboczył z kursu i zbyt wcześnie zaczął się zniżać. Jak mówił szef agencji, Aleksander Nieradko - jego wypowiedź przytacza rosyjskie Radio Majak - kolizja samolotu z sosną nastąpiła na wysokości 15 metrów. Do tego momentu nie ma śladów żadnego pożaru, czy eksplozji. Powiedział też, że wszystkie zniszczenia miały miejsce po kolizji z drzewem.
Czarne skrzynki z rozbitej maszyny zostały już przesłane do Moskwy, gdzie zbada je Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK). Jak donosi newsru.com procedura odczytu danych z rejestratorów rozbitej maszyny ma się rozpocząć w środę.