Szef chce mnie zwolnić


Szef chce mnie zwolnić

Szefowa uwzięła się na mnie. Nazywa mnie leniem i fajtłapą. Nie podoba jej się moja fryzura. Powtarza, że właśnie mnie zwalnia.

Pracuję od 3 lat w jednym z urzędów w województwie mazowieckim, w wydziale rozwoju miasta. Znęca się nade mną szefowa. Kierowniczce nic nie pasuje. A to, że dokument źle wypełniony, a to że mam bałagan na biurku. Nie dostałem w tym roku urlopu. Szefowa powiedziała, że nie, bo nie. Nie mam rodziny, dzieci, to mogę pracować. Innym urlop się bardziej należy – stwierdziła. Nie podobała jej się moja fryzura. Rzeczywiście noszę tzw. irokeza, ale fryzura nie wygląda ekstrawagancko. Noszę do pracy garnitur. Staram się wyglądać reprezentacyjnie. Tymczasem kierownicze i to się nie podoba.

Niedawno narobiła rabanu, bo dokument z naszej komórki dostał się do niewłaściwego wydziału, przez co wydanie decyzji bardzo się opóźniło. Ja przygotowywałem pismo, ale nie ja się pomyliłem z przekazywaniem dokumentu. Osoba, która się popełniła błąd przyznała się i przeprosiła. Kierowniczka i tak stwierdziła, że to moja wina, bo nie dopilnowałem sprawy.

Ostatnio mówi wprost o moim zwolnieniu. Twierdzi, że tak złego pracownika jeszcze nie miała. Dyrektor poprosił niedawno o wykaz budynków do remontu. Kierowniczka stwierdziła, że „gdyby nie ta fajtłapa, to wykaz byłby przygotowany w kilkanaście minut, a tak, to dyrektor sobie poczeka pewnie cały dzień”. Kierowniczka opowiada, że to przez takich jak ja leni, petenci mają złe zdanie o całym urzędzie. Tymczasem ja się naprawdę staram. Uważam, że jestem dobrym pracownikiem. Wywiązuję się ze wszystkich zadań, jestem punktualny. Mój problem widzą inni pracownicy, twierdzą, że szefowa zwyczajnie znalazła sobie ofiarę, którą może pomiatać. Zdarzyło się, że jakiś inny pracownik popełnił błąd, coś zrobi nie tak, szefowa jednak go nie poniża, tak jak mnie.

Nie chcę wchodzić w konflikt z szefową, nie chcę się z nią kłócić, bo uważam, że ta sytuacja jest co najmniej śmieszna. Obawiam się, że nic nie da rozmowa, czy jakieś racjonalne argumenty. Nie chcę też zmieniać pracy, bo przecież nie robię nic złego, dlaczego to ja mam uciekać. Jak z tej sytuacji wybrnąć? Jestem zdenerwowany i zmęczony tą sytuacją. W końcu rzeczywiście nie będę w stanie normalnie pracować.
Piotr

- Myślę, że bez konfrontacji się nie obędzie. Musi pan powiedzieć jasno, opierając się na argumentach, że jest pan dobrym pracownikiem. Z tego co pan pisze wynika, że kierowniczka zwyczajnie pana obraża, nazywając pana leniem i fajtłapą. Proszę jej to dobitnie powiedzieć.
Powinien pan też stwierdzić, podczas takiej rozmowy, że odnosi pan wrażenie, iż kierowniczka się na pana uwzięła. Musi pan to wszystko powiedzieć konkretnie, spokojnie, pewnym głosem. Proszę też zapytać dlaczego jest pan tak traktowany. Proszę wysłuchać co kierowniczka ma panu do zarzucenia, musi się pan też odnieść do jej zarzutów. Następnie powinien pan zapytać jaką drogę wyjścia widzi z tej sytuacji kierowniczka, a jaką pan. Kierowniczka powinna coś zaproponować, a pan ma prawo stwierdzić, że się pan zastanowi i da jej odpowiedź np. następnego dnia.

Rozmowa powinna być rzeczowa i spokojna. Jeśli kierowniczka będzie krzyczeć, uważam, że powinien pan poprosić o pomoc przełożonego. Kierownik jest przecież podwładnym dyrektora. Jeśli wykonuje pan obowiązki i nie ma pan sobie nic do zarzucenia, konieczna jest rozmowa na ten temat. Sprawy nie da się załatwić milczeniem. Sprawę może pan też zgłosić do inspekcji pracy albo do organizacji antymobbingowej, która może wystąpić w roli mediatora. Jeśli będzie pan dochodził swych praw, pomocni mogą się okazać współpracownicy, którzy zaświadczą, że był pan dręczony przez szefową – twierdzi Alicja Poręba, psycholog, pomaga pracownikom cierpiącym z powodu mobbingu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)