Szaleniec w barze
Niedziela mogła być ostatnim dniem pracy
kelnerki z baru w podpleszewskim Żychlinie. Udało jej się ocalić
życie i uciec przed szaleńcem, który chciał poderżnąć jej gardło.
Horror opisuje "Gazeta Poznańska".
04.04.2006 | aktual.: 04.04.2006 07:35
Około godziny 5.30 rano pracująca w popularnym wśród kierowców barze "Hagen" 33-letnia kelnerka zaczęła sprzątać lokal. W środku przebywał tylko Mirosław J., 25-letni rencista.
Byłam na zapleczu, kiedy usłyszałam przeraźliwy krzyk wspomina koleżanka napadniętej, Karolina O., której feralnej nocy przypadł dyżur w kuchni. Rzuciłam wszystko i wbiegłam na salę. Wtedy zobaczyłam jak Mirosław J. wywijał nożem i szarpał się z koleżanką. Podniosłam krzyk i w tym momencie koleżanka uwolniła się z jego uścisku. Uciekłyśmy tylnym wejściem. Dopiero wtedy zauważyłam na jej szyi krwawą pręgę.
Kilka godzin wcześniej ten sam mężczyzna wywołał awanturę w lokalu. Wtedy został obezwładniony przez wezwanych ochroniarzy, a policjanci odstawili awanturnika do domu. Po kilku godzinach wrócił i próbował zabić. To była jego zemsta za to, że został wcześniej usunięty z lokalu - dodaje kucharka. Zresztą nie raz odgrażał się, że nas tu wszystkie pozabija. (PAP)