PolskaŚwiatła niebezpieczne

Światła niebezpieczne

Obowiązek włączania za dnia świateł może sprawić, że kierowcy będą bezpieczniejsi, ale kosztem pieszych i rowerzystów.

Toczy się zażarta walka o bezpieczeństwo kierowców i pieszych. Nie chodzi jednak o kolejne udoskonalenia poduszek powietrznych czy skrócenie drogi hamowania. Sprawa, choć dużo prostsza, budzi znacznie więcej emocji. Chodzi o światła, a dokładniej - o obowiązek ich zapalania w ciągu dnia.

Wydawać się może, że sprawa jest oczywista - im lepiej oświetlony samochód, tym bezpieczniej. Każdy kierowca niezależnie od obowiązujących przepisów dla własnego dobra powinien jeździć cały czas z włączonymi światłami. Czy rzeczywiście? Zupełnie innego zdania są działacze ruchu DaDRL - Drivers against Daytime Running Lights. Najaktywniej działają w Wielkiej Brytanii, która dopiero przymierza się do wprowadzenia obowiązku używania dziennych świateł. DaDRL liczy w tej chwili trzy tysiące oficjalnych członków, ma jednak mnóstwo cichych zwolenników.

Mózg wybiera

Podstawowy problem powstający przy stosowaniu dziennych świateł to zdaniem organizacji przeniesienie niebezpieczeństwa na najbardziej zagrożonych użytkowników drogi. Chodzi o pieszych i rowerzystów. Wbrew pozorom ten zarzut ma sens. Gdy kierowca prowadzący samochód otoczony jest powodzią świateł z innych pojazdów, jego mózg zaczyna działać wybiórczo - zauważa na jezdni głównie te obiekty, które są oświetlone. Podobne zjawisko możemy zaobserwować, gdy na przykład w pokoju pełnym porozrzucanych ubrań chcemy znaleźć zieloną bluzkę. Nasze postrzeganie przełącza się wówczas na tryb wyszukiwania zieleni - pomijamy czerwone, niebieskie i pomarańczowe rzeczy, a do naszej świadomości docierają tylko te w pożądanym kolorze. Podobnie dzieje się na drodze. Gdy najwięcej jest tam obiektów świecących, zaczynamy podświadomie lekceważyć te, które nie mają własnych świateł. To przede wszystkim piesi - na przykład ludzie przechodzący przez jezdnię tam, gdzie nie ma świateł. Te wyspy ciemności w powodzi świateł odbieramy jako
nieistotne. Problem jest najpoważniejszy po zmroku, ale za dnia również występuje. Tyle że jadąc w ciemności, spodziewamy się takich problemów, a za dnia mało kto zdaje sobie z nich sprawę.

Piesi (zwłaszcza ci, którzy nigdy nie siedzieli za kierownicą) mają jeszcze jeden problem - chodzi o ocenę własnej widoczności. Zakładają, że skoro sami widzą, to są również widoczni dla innych. To znowu przeniesienie na drogę schematów sprawdzających się w innych sytuacjach. Jesteśmy przyzwyczajeni do interakcji z innymi ludźmi - w normalnych warunkach założenie ,ja widzę - mnie widzą" sprawdza się niemal zawsze. Tymczasem samochód z zapalonymi światłami zupełnie nie wpisuje się w ten schemat - sam jest doskonale widoczny, jednak jego kierowca niekoniecznie dostrzega ubranego na ciemno człowieka, który stoi na poboczu drogi.

Podobnie postrzegani są rowerzyści - nawet wyposażenie ich pojazdu w obowiązkowe oświetlenie nie poprawia zbytnio sytuacji, bo stosunkowo słabe lampki giną wśród świateł samochodów. Dlatego właśnie wśród organizacji popierających DaDRL są głównie te zrzeszające pieszych, rowerzystów i motocyklistów. Wszystkie mówią o tym samym: wprowadzenie obowiązku jazdy na światłach w ciągu dnia jest niebezpieczne, jeśli nie zostanie połączone z kampanią uświadamiającą pieszych i rowerzystów, jakie grozi im niebezpieczeństwo.

A co mówią badania bezpieczeństwa ruchu drogowego? Pierwszym krajem, który wprowadził obowiązek używania świateł dziennych, była Finlandia - przepis ten obowiązuje tam od zimy 1972 roku. Dziś w samej Europie dzienne światła trzeba włączać w niemal 20 krajach - w niektórych stale, w innych w pewnych okresach. Na świecie takie przepisy przyjęła między innymi Kanada, a Stany Zjednoczone zamierzają wkrótce się do nich dostosować. Również Unia Europejska coraz poważniej myśli o obowiązkowych światłach. Komisja Europejska zleciła przeprowadzenie badań bezpieczeństwa związanego ze stosowaniem świateł dziennych. Wyniki wydają się jednoznaczne - liczba wypadków zdarzających się za dnia w krajach, gdzie światła są obowiązkowe, spadła od 5 do 23 procent. To wielka różnica. - Dla porównania: wprowadzenie obowiązkowego zapinania pasów zmniejszyło liczbę wypadków śmiertelnych zaledwie o 7 procent. Są jednak głosy sprzeciwu. Stephen Prower, były specjalista z Brytyjskiej Federacji Motocyklistów, twierdzi, że owe 23 procent
to fikcja. Jego zdaniem takie wyniki można uzyskać, manipulując danymi statystycznymi - między innymi nie analizując rzeczywistych przyczyn wypadków, a jedynie wrzucając wszystkie takie zdarzenia do jednego wora. Jego zdaniem faktyczny wpływ włączania świateł to najwyżej 8-procentowa poprawa bezpieczeństwa jazdy samochodem - bez uwzględnienia wypadków z udziałem pieszych i rowerzystów.

Świeci i śmierdzi

DaDRL podnosi jeszcze jedną kwestię - ochronę środowiska. Ich zdaniem w samej tylko Wielkiej Brytanii wprowadzenie obowiązku jazdy na światłach za dnia spowoduje emisję dodatkowych 1,8 miliona ton dwutlenku węgla każdego roku. To efekt świecenia silnych, przeszło 50-watowych żarówek, jakie montuje się seryjnie w większości samochodów. Większe zużycie prądu oznacza bowiem intensywniejszą pracę silnika i więcej spalin. Trudno się z tym nie zgodzić, choć badania pokazują, że przez dzienne światła zużycie paliwa rośnie tylko o półtora procent. Dla porównania: niedopompowane opony dają dwa razy większe straty.

Ponieważ wygląda na to, że niezależnie od stanowiska DaDRL światła dzienne staną się i tak obowiązkowe, organizacja ostatnio stała się mniej radykalna i próbuje walczyć nie o to, ,czy", ale ,jak" będziemy świecić. Chodzi przede wszystkim o to, by nie oślepiać i nie zatruwać. Oba problemy rozwiązałoby powszechne wprowadzenie specjalnych świateł dziennych, innych niż te, których używamy w nocy. Najciekawiej wygląda pomysł stosowania świateł opartych na diodach. Są one bardzo oszczędne (wzrost zużycia paliwa to około 0,3 procent), dają łagodne światło i praktycznie nigdy się nie przepalają. Takie rozwiązanie wprowadziła już firma Audi w swoim modelu A8 - zintegrowano tam klasyczne światła pozycyjne z diodowymi dziennymi. Zatem świecić czy nie świecić? Wygląda na to, że mimo krzyku podniesionego przez DaDRL jednak świecić, jednocześnie pamiętając, że nie wszystko, co żywe, ma własne reflektory.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)