Supergliny pod lupą prokuratury
Wszczęto poufne śledztwo w sprawie ukrycia w Centralnym Biurze Śledczym dokumentów o prywatyzacji PZU - pisze "Życie Warszawy".
"Potwierdzam, że w jednej z prokuratur podległej warszawskiej apelacji wszczęto postępowanie dotyczące przestępstwa w sprawie materiałów dotyczących prywatyzacji PZU. Więcej na ten temat nie mogę powiedzieć, bo sprawa jest objęta tajemnicą - mówi dziennikowi Zbigniew Jaskólski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej.
Afera wyszła na jaw trzy miesiące temu. Gdańska prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie prywatyzacji największego polskiego ubezpieczyciela zwróciła się do CBŚ o przekazanie dokumentów. "Policjanci spakowali wszystko, co znaleźli, i wysłali do Gdańska" - mówi dziennikowi jeden z policjantów. Gdy prokuratorzy rozpakowali przesyłkę, oniemieli - oprócz pism, o które się zwrócili, były tam też inne papiery. Skąd się wzięły?
Po sprawdzeniu okazało się, że znaleziono je w jednej z szaf w Centralnym Biurze Śledczym. Leżały tam od 2001 roku. Były w nich m.in. analizy dotyczące prywatyzacji PZU. Wynikało z nich, że konsorcjum Eureko BIG BG, które wygrało prywatyzacyjny wyścig, jest niepewnym partnerem. Dlaczego dokumentów nie przekazano wcześniej prokuraturze, która zajmowała się PZU od 2001 roku? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że o ich istnieniu nie wiedział nadzorujący CBŚ ówczesny zastępca komendanta głównego policji Adam Rapacki. "O wszystkim dowiedziałem się z mediów" - powiedział "Życiu Warszawy" nadinspektor Rapacki. (PAP)