W poniedziałek lubelscy policjanci unieszkodliwili samochód-pułapkę, który był zaparkowany tuż obok dwóch połączonych ze sobą bliźniaczych wieżowców - pisze Jarosław Górny w Super Expressie.
Ok. 9.00 jeden z pracowników administracyjnych budynku zainteresował się podejrzanie wyglądającym samochodem. Stary, zdezelowany fiat 125p na numerach rejestracyjnych z Kraśnika (Lubelskie) był zaparkowany w najbliższym sąsiedztwie budynków.
Samochód był otwarty, wewnątrz leżały przykryte workiem jakieś dziwnie wyglądające rupiecie - mówi Janusz Wójcik, konserwator. Dałem znać na policję. Najpierw przyjechało dwóch po cywilnemu, ale chwilę po tym zaroiło się od radiowozów.
Na miejscu oprócz policji błyskawicznie pojawiły się karetki pogotowia, straż miejska, strażacy, gazownicy. Teren został odgrodzony, zarządzono ewakuację. W połączonych ze sobą 10-piętrowych biurowcach swoją siedzibę mają ZUS, urząd skarbowy, bank i wiele mniejszych innych firm.
Policyjni pirotechnicy w fiacie znaleźli domowej produkcji bombę. Kanister z benzyną i butla, z której ulatniał się gaz, były połączone z akumulatorem, prymitywnym zapalnikiem i tykającym budzikiem. Policjanci odstrzelili zapalnik i zaraz przystąpili do rozbrajania ładunku.
Zagrożenie było bardzo poważne. Samochód stał na parkingu, blisko budynku - mówi Zbigniew Sochaczewski, zastępca komendanta miejskiego policji. Głupota osoby, która go podłożyła, jest ogromna.
Ładunek mógł eksplodować w każdej chwili. Pierwsze ustalenia wskazują, że do wybuchu powinno dojść przed naszym przybyciem. Jednak coś do końca nie zadziałało - dodaje nadkomisarz Marek Goluch z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego lubelskiej policji. Gdyby temu człowiekowi zależało tylko na przestraszeniu ludzi i ich ewakuacji, to by do nas zadzwonił i poinformował o bombie. Ale on nie zadzwonił, chciał, żeby doszło do eksplozji. A gdyby tak się stało, skutki wybuchu mogłyby być tragiczne. Samochód stał na zatłoczonym parkingu, niedaleko wejścia do budynku. Wokół zawsze kręci się mnóstwo ludzi. Na zasadzie domina od wybuchu mogłyby zająć sąsiednie auta. Biurowcom eksplozja raczej by nie zagroziła, najwyżej poleciałyby szyby. (mag)