"Strzały" znikły jak kamfora
Dziewięciowagonowy transport wyrobów Zakładów
Metalowych Mesko SA wyjechał ze Skarżyska-Kamiennej zabezpieczony -
zapewnił w środę dyrektor skarżyskiego zakładu przewozów
towarowych PKP Jerzy Przygoda.
W ten sposób przedstawiciel kolei skomentował informację o wykrytej na stacji w Łodzi kradzieży czterech kierowanych rakiet przeciwlotniczych typu "Strzała", z transportu, który zdążał ze Skarżyska do Zajączkowa Tczewskiego i stamtąd miał dotrzeć do portu w Gdańsku.
Rzecznik PKP Cargo SA w Katowicach Janusz Mincewicz powiedział, że kolej chciała, aby zabezpieczenie tego transportu zapewniła Służba Ochrony Kolei, jednak nadawca towaru wynajął prywatną straż. Mincewicz odmówił odpowiedzi na pytanie, jak liczny był konwój wynajęty przez Mesko. Dyrektor Przygoda zaznaczył, że konwój zajmował jeden wagon.
Według Przygody wszystkie załadowane w Mesko wagony miały przed odjazdem nienaruszone plomby i zostały odprawione zgodnie z planem, we wtorek o godz. 19.33. Dyrektor nie podał dla kogo był przeznaczony transport z Meska.
Zarząd skarżyskich Zakładów Metalowych Mesko SA był w środę nieuchwytny.
Przeciwlotnicza, kierowana rakieta typu "Strzała" to dość stara, licząca prawie 20 lat, radziecka technologia wojskowa. Zestaw waży ok 15 kg, sam pocisk ok. 10 kg, kaliber rakiety wynosi 72 mm. Strzała jest zdolna razić cele w odległości ponad 4 km, na wysokości ok. 2 km, lecące z prędkością od ponad 500 do ponad 900 km na godzinę (zależnie, czy zbliżają się czy oddalają). Czas przygotowania do strzału wynosi 10 sekund, zestaw jest obsługiwany przez jednego żołnierza. (mp)