Trwa ładowanie...
29-08-2005 06:51

Strusiowe love story

Jestem kompletnie zaskoczony, a jednocześnie uradowany - powiedział w sobotę starosta Michał Karalus, po tym, jak otrzymał w prezencie dwa młode strusie.

Strusiowe love story
d3040tr
d3040tr

Dwa młode afrykańskie strusie biegają od soboty w zagrodzie posesji starosty pleszewskiego Michała Karalusa. To prezent od Jana Stencla z Chocza, który przywiózł je włodarzowi powiatu, by złagodzić mu ból po stracie ukochanej strusicy. Ulubienica starosty pleszewskiego 15 sierpnia wyłamała ogrodzenia, pobiegła na poszukiwanie partnera i - jak pisaliśmy - przepadła jak kamień w wodę.

Z muszką i w welonie

Zaskoczenie było w pełni. Michał Karalus kopał akurat rów pod przyłącze odgromowe w swoim nowym domu pod Pleszewem, kiedy na podwórze posesji zajechał bus z ptakami. Strusie przebyły daleką drogę i do Borucina przyjechały aż spod Poznania. - Do tej pory nie sądziłem, że pan starosta jest tak uczuciowy - stwierdził ofiarodawca strusi, Jan Stencel. - Dotychczas znałem go jako samorządowca i nie wierzyłem, że do takiego stopnia człowiek może przywiązać się do zwierzęcia.

Dłużej nie mogłem patrzeć na cierpienia starosty po stracie jego strusicy i postanowiłem podarować mu parkę tych młodych ptaków. Teraz wiem, że te dwa strusie wypełniły pustkę w jego sercu. Oba strusie mają trzy miesiące. Pochodzą z hodowli Edmunda Dyląga z Pobiedzisk i zostały wymienione na dorodną strusicę z zagrody Jana Stencla. Trochę zestresowane, ale odświętnie ubrane ptaki (samiec z muszką na szyi, samiczka w welonie) po opuszczeniu pojazdu zabrały się od razu do jedzenia.

Podziękuje osobiście

Michał Karalus długo nie mógł ukryć wzruszenia i zamierza osobiście podziękować hodowcy z Pobiedzisk za okazałą parę strusi. Był zresztą bardzo przywiązany do swojej ulubienicy, tak jak zresztą pozostali członkowie jego rodziny. Dlatego z przybycia nowych lokatorów do zagrody w Borucinie ucieszył się nie tylko on sam. Najbardziej z parki dorodnych strusi zadowolona była przyjaciółka rodziny Karalusów, kustosz muzeum w Śmiełowie, Ewa Kostołowska. - Nie wyobrażam sobie tego domu bez strusi - cieszyła się pani kustosz. - Michał był dumny z tego egzotycznego ptaka i nie mógł przeboleć straty strusicy. On przecież tak bardzo kocha zwierzęta.

d3040tr

Apel starosty

Michał Karalus nie ma pomysłu, jakimi imionami ochrzcić ptaki. Dlatego zaproponował, by włączyli się do tego Czytelnicy "Gazety Poznańskiej”. - Jestem Wielkopolaninem z dziada pradziada i dlatego proponuję, by imiona tych strusi nawiązywały w jakiś sposób do tradycji lub historii naszego regionu albo powiatu pleszewskiego - uważa starosta. - W poszukiwanie strusicy, a teraz w sprowadzenie tej pary zaangażowanych było wielu ludzi. Niechaj i oni wybiorą imiona dla moich strusi i za miesiąc gazeta je opublikuje.

Jeśli nic nadzwyczajnego nie wydarzy się w życiu strusi, to jak zapewnia Jan Stencel, za trzy lata w zagrodzie u Karalusów powinno pojawić się potomstwo. "Gazeta Poznańska" już teraz została zaproszona na narodziny strusiątka.

Jacek Tomczak

d3040tr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3040tr
Więcej tematów