PolskaSprawa stanu wojennego nie wróci do IPN

Sprawa stanu wojennego nie wróci do IPN

Nie będzie opóźnienia procesu autorów stanu wojennego, wśród nich generała Wojciecha Jaruzelskiego, generała Czesława Kiszczaka i Stanisław Kania. Warszawski Sąd Apelacyjny uznał, że dowody wystarczą do procesu i uchylił decyzję o zwrocie akt śledztwa prokuratorom IPN do uzupełnienia. Nie będą więc oni musieli przesłuchiwać Margaret Thatcher i Michaiła Gorbaczowa, ani zwracać się do zagranicznych archiwów o dodatkowe dokumenty.

Sprawa stanu wojennego nie wróci do IPN
Źródło zdjęć: © PAP

30.06.2008 | aktual.: 30.06.2008 15:47

Troje sędziów Sądu Apelacyjnego uwzględniło zażalenie IPN na decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie, który na wniosek obrony 14 maja zwrócił sprawę katowickiemu pionowi śledczemu IPN. Sąd Okręgowy domagał się, by IPN uzupełnił istotne braki śledztwa. Instytut miałby między innymi powołać zespół biegłych historyków do oceny realności groźby radzieckiej interwencji w latach 1980-1981, zwrócić się do zagranicznych archiwów o dokumenty oraz przesłuchać nowych świadków, w tym Margaret Thatcher i Michaiła Gorbaczowa. Sąd Apelacyjny uznał te zalecenia Sądu Okręgowego za niewykonalne.

Sąd Apelacyjny: dowody IPN wystarczą do procesu

Sąd Apelacyjny stwierdził, że zebrane już przez IPN dowody wystarczą do prowadzenia procesu, a zbieranie innych przesłaniałoby wyjaśnienie sprawy. Podkreślono, że zwrot sprawy do śledztwa jest możliwy przy łącznym spełnieniu dwóch przesłanek: braki materiału są istotne, a ich usunięcie w czasie procesu rodziłoby znaczne trudności.

Brak jest dostatecznych i przekonujących przesłanek do uznania, że decyzja o przekazaniu sprawy prokuratorowi w celu uzupełnienia śledztwa jest zasadna - powiedziała w ustnym uzasadnieniu postanowienia Sądu Apelacyjnego sędzia Barbara Skoczkowska.

Według Sądu Apelacyjnego, Sąd Okręgowy wyszedł z założenia, że istotą zarzutów wobec podsądnych było "przygotowanie i nielegalne wprowadzenie stanu wojennego, a także zarządzanie nim". Sędzia Skoczkowska dodała, że do takich wniosków mogło doprowadzić "mało precyzyjne i niejednoznaczne sformułowanie przez prokuratora IPN zarzutów zawartych w akcie oskarżenia".

Sędzia powiedziała, że zalecane przez Sąd Okręgowy powołanie biegłych byłoby możliwe wtedy, gdyby przedmiotem procesu była - a według Sądu Apelacyjnego, nie jest – konieczność oceny merytorycznej zasadności wprowadzenia stanu wojennego. Tymczasem ze względu na treść stawianych oskarżonym zarzutów i ich prawną kwalifikację, istotą sprawy są prawne aspekty przypisywanych oskarżonym zachowań - podkreśliła sędzia.

Według Sądu Apelacyjnego, w takiej sytuacji, powołanie biegłych oznaczałoby przeniesienie na nich odpowiedzialności za prawną ocenę zarzutów, do czego powołany jest tylko sąd. Sędzia podkreśliła, że całość okoliczności związanych ze stanem wojennym powinna być badana przez historyków, socjologów i politologów, ale nie przez sąd rozpatrujący konkretną sprawę.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego, zbyteczne byłyby przesłuchania wnioskowanych przez Sąd Okręgowy świadków, bo okoliczności, które miałyby być udowodnione, nie są bezpośrednio związane z treścią postawionych oskarżonym zarzutów.

Sąd Apelacyjny zwrócił uwagę, że niektórym oskarżonym zarzucono udział lub kierowanie "związkiem zbrojnym" (czyli tzw. Wojskową Radą Ocalenia Narodowego - powołanym w nocy 12 grudnia 1891 r. pozakonstytucyjnym tworem, który administrował stanem wojennym).

Skoczkowska oświadczyła, że oceniając zasadność tych zarzutów, należy pamiętać jakie cechy powinna mieć grupa osób, by można było ją uznać za "związek zbrojny" w rozumieniu prawa karnego. Pomocne w tym zakresie sądowi I instancji z pewnością będą poglądy formułowane przez doktrynę, w tym przez komentatorów kodeksu karnego oraz przez Sąd Najwyższy oraz sądy powszechne w bardzo bogatym orzecznictwie dotyczącym tego zagadnienia - dodała sędzia.

Podkreśliła też, że sąd będzie też musiał mieć na uwadze uprawnienia i obowiązki oskarżonych wynikające z wszelkich obowiązujących ich przepisów, w tym konstytucji PRL i ustawy o powszechnym obowiązku obrony.

Sąd Apelacyjny uważa, że decyzja Sądu Okręgowego nie wskazuje, czy jego zdaniem istotne braki postępowania przygotowawczego dotyczą materiału dowodowego zgromadzonego przez prokuratora na poparcie jego tezy o przynależności oskarżonych do związku zbrojnego, czy też przekroczenia przez nich przysługujących im uprawnień.

Skoczkowska przypomniała ponadto, że początkowa data zarzutów z aktu oskarżenia to 27 marca 1981 r. Dodała zarazem, że już pod koniec lat 70. przesyłano Komitetowi Obrony Kraju dokumenty co do zasad wprowadzania w PRL stanu wojennego. Rolą sądu będzie analiza materiału dowodowego i ocena stanowiska prokuratora w tym zakresie - powiedziała sędzia.

Prokurator ponosi ryzyko niezgodnego z jego oczekiwaniami rozstrzygnięcia sprawy w sytuacji nieprzeprowadzenia dowodów winy - oświadczyła sędzia. Prokurator winien więc w trakcie całego postępowania aktywnie uczestniczyć w rozprawie i w razie konieczności wnioskować o przeprowadzenie odpowiednich dowodów; ewentualnie, jak to może mieć miejsce w niniejszej sprawie, ułatwiać sądowi uzyskanie stosownych dokumentów - dodała.

Na koniec Skoczkowska oświadczyła, że konieczne było przekazanie tych uwag dla Sądu Okręgowego, bo wynikało to ze szczególnej wagi sprawy, jak i konieczności jej rozpoznania w rozsądnym terminie.

W Sądzie Apelacyjnym nie stawił się żaden z oskarżonych ani ich obrońca (nie mają takiego obowiązku).

Akt oskarżenia

W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował do sądu akt oskarżenia wobec w sumie dziewięciu osób - członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) oraz Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety). Zarzuty dotyczą m.in. kierowania i udziału w "związku przestępczym (chodzi o WRON) o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw".

Główni oskarżeni to 84-letni gen. Jaruzelski - ówczesny I sekretarz PZPR, premier PRL i szef MON, a także szef WRON, 82-letni gen. Kiszczak - członek WRON i ówczesny szef MSW oraz 80-letni Kania, były już wtedy I sekretarz KC PZPR. Oskarżeni nie przyznają się do zarzutów; w IPN odmówili składania wyjaśnień.

Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" (czyli WRON) - za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie Rady Państwa do przekroczenia uprawnień przez uchwalenie w czasie sesji Sejmu PRL i wbrew konstytucji dekretów o stanie wojennym.

W 2006 r., gdy IPN stawiał mu zarzuty, Jaruzelski odrzucał je i mówił, że liczy, iż niezawisły sąd będzie potrafił ocenić bolesną prawdę. Dodał, że jeśli dojdzie do procesu, będzie to sąd moralny nad tymi w mundurach i bez mundurów oraz z milionami, którzy poparli stan wojenny.

Według obrony, oskarżeni nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie tzw. wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji. Jaruzelski zapewnia, że zależy mu na szybkim procesie i powtarza, że stan wojenny był ocaleniem kraju przed katastrofą.

Sąd Apelacyjny uznał ponadto, że sąd nie ma wyjaśniać "zasadności wprowadzania stanu wojennego, lecz ocenę zachowań oskarżonych".

Naczelnik katowickiego Instytutu Pamięci Narodowej prokurator Ewa Koj powiedziała, że przyszedł ostateczny czas na to, aby rozliczyć się z przeszłością. Prokurator Koj podkreśliła, że taka decyzją sądu bardzo ucieszyła IPN. Dodała, że Sąd Apelacyjny praktycznie w pełni podzielił zarzuty Instytutu uznając, że to Sąd Okręgowy, a nie historycy ma zmierzyć się z materiałem dowodowym.

Proces najwcześniej we wrześniu lub październiku

Uchylenie decyzji oznacza, że wkrótce będzie mógł być wyznaczony termin rozpoczęcia procesu przed sądem okręgowym. Rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek powiedział, że wyznaczenia terminu procesu najwcześniej można się spodziewać we wrześniu lub październiku.

Komentując decyzję Sądu Apelacyjnego, Małek powiedział, że sprawa jest skomplikowana, gdyż na rozpatrzenie oczekują jeszcze wnioski niektórych oskarżonych o umorzenie postępowania. Dodał, że prowadzenie procesu wymaga korelacji z trwającymi przed Sądem Okręgowym w Warszawie dwoma innymi procesami, w których oskarżeni są m.in. Kiszczak oraz Jaruzelski.

Sędzia podkreślił, że Kiszczak sądzony za wydanie szyfrogramu, który miał być podstawą działań milicji w kopalni Wujek w 1981 roku, może zgodnie z zaleceniami lekarzy przebywać w sali sądu tylko dwie godziny dziennie. Podobne ograniczenia lekarskie ma także Jaruzelski - sądzony za masakrę robotników wybrzeża w 1970 r.

Prokurator Piątek: należy ustalić, czy osoby, które przygotowały i wprowadziły stan wojenny, zrobiły to legalnie

Zdaniem prokuratora katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Piotra Piątka, który wnosił o uchylenie decyzji Sądu Okręgowego, wydana w poniedziałek decyzja, to obecnie najlepsze rozwiązanie dla tej sprawy.

W opinii prokuratora Piotra Piątka nie jest istotne, czy Polska w momencie wprowadzenia stanu wojennego była zagrożona radziecką interwencją. Taką linię obrony przyjął oskarżony w sprawie generał Wojciech Jaruzelski. Sąd Okręgowy uzasadniał zwrot aktu oskarżenia do IPN między innymi potrzebą ustalenia tego faktu.

Prokurator Piątek wyjaśnił, że przedmiotem postępowania jest to, czy osoby, które przygotowały i wprowadziły stan wojenny, zrobiły to legalnie. Prokurator IPN powiedział, że zgodnie ze stanowiskiem Instytutu, stan wojenny został wprowadzony za pomocą nielegalnych dekretów, z pogwałceniem obowiązującej wówczas konstytucji.

Pytany, czy będzie wnosił w czasie procesu o jakieś nowe dowody, Piątek odparł, że oskarżyciel publiczny będzie brał aktywny udział w rozprawach. Każda sytuacja jest możliwa - tak odpowiedział na uwagę, że oskarżeni są w podeszłym wieku. Nie chciał oceniać szans zakończenia procesu ani też tego, ile mógłby on trwać. Dodał, że nadal popiera tezę oskarżenia o udziale oskarżonych w "związku zbrojnym".

Prokurator Piotr Piątek zaznaczył, że jeżeli sąd uzna ustalenie, czy Polsce groziła radziecka interwencja, za istotne, to IPN dysponuje dokumentami, które udowodnią, że takie zagrożenie nie istniało.

Źródło artykułu:PAP
sądstan wojennykiszczak
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)