"Śmierć dyktatorowi!"
Starcia między irańską policją a grupą około 200 zwolenników umiarkowanego konserwatysty Mira Hosejna Musawiego wybuchły na nowo w stolicy Iranu Teheranie - poinformowała agencja AFP.
14.06.2009 | aktual.: 14.06.2009 13:52
Manifestanci, protestujący na ulicy Vali Asr przeciwko reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, skandowali: "Śmierć dyktatorowi" i rzucali kamienie w stronę policji. W odpowiedzi siły porządku publicznego użyły gazów łzawiących.
Jak podaje AFP, w niedzielę ulice Teheranu masowo patrolowała policja, zwłaszcza teren wokół ministerstwa spraw wewnętrznych.
W sobotnich starciach z policją, które wybuchły po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich, zginęły trzy osoby. Protesty uważane są za największe od czasów rewolucji islamskiej z 1979 roku.
Jak poinformował agencję Reutera były wiceprezydent Iranu Mohammad Ali Abtami, w sobotę w nocy aresztowano ponad 100 polityków związanych z obozem reformistów.
W niedzielę rano przywrócono natomiast przerwane dzień wcześniej łącza telefonii komórkowej.
Według oficjalnych rezultatów prezydent Ahmadineżad zdobył około 62,6% głosów i zapewnił sobie reelekcję. Jego główny rywal Mir Hosejn Musawi dostał ok. 33,7%. poparcia.
Sytuację w Iranie szeroko skomentował przebywający na emigracji w USA Cyrus Reza Pahlawi, najstarszy syn ostatniego szacha Iranu Mohammada Rezy Pahlaviego, obalonego przez rewolucję islamską.
Wezwał on wspólnotę międzynarodową do wsparcia "obywatelskiego nieposłuszeństwa" w Iranie. Ocenił, że zmiany w jego kraju nie mogą nastąpić inaczej jak tylko od wewnątrz. - Zawsze wierzyłem w scenariusz obywatelskiego nieposłuszeństwa, lecz nie może do niego dojść bez pomocy, ani wsparcia wspólnoty międzynarodowej - powiedział w radiu RTL Pahlawi.
Nadszedł czas, by świat wsparł mych rodaków w ich walce o wolność, prawa człowieka i demokrację - apelował.
Zaznaczył, że nie należało spodziewać się innych rezultatów w wyborach prezydenckich, jeśli zna się system, w którym jedna osoba mówi, że posiada boską władzę, która kontroluje wszystkie dziedziny działalności rządu.
- Głównym problemem jest ten reżim. Dopóki reżim ów jest u władzy, uważam, że Irańczykom niestety nigdy nie uda się znaleźć sposobności dojścia do wolności - ocenił.
Spytany o ewentualny atak Izraela na irańskie instalacje nuklearne, Pahlavi odrzekł, że jedynie przysłużyłby się on reżimowi w Teheranie.
- Jedynym rozwiązaniem dla świata, zanim Iran zdobędzie swoją bombę atomową, jest pomoc w zmianach wewnętrznych których muszą dokonać sami Irańczycy - sprzymierzeńcy wolnego świata - podsumował.