Ślina Leppera na widelcu
Specjalna grupa operacyjna pobrała nieoficjalnie materiał genetyczny od wicepremiera i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera - dowiedział się "Dziennik Łódzki" ze źródeł zbliżonych do organów ścigania. Miała to być ślina pozostawiona na resztkach jedzenia i sztućcach w jednej z warszawskich restauracji. Materiał ma być zbadany pod kątem ewentualnego ojcostwa 3,5-letniej córki Anety Krawczyk.
Jak twierdzi informator dziennika, śledczy chcieli się upewnić, czy warto oficjalnie wezwać wicepremiera do poddania się badaniom genetycznym. Prokuratura nie potwierdza i nie zaprzecza.
Teraz nie mogę przekazywać żadnych informacji na temat działań zmierzających do ustalenia ewentualnego ojcostwa wicepremiera Leppera - powiedział Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Sam Andrzej Lepper przekazał, że nie zamierza udzielać żadnych komentarzy w tej sprawie i nie chce już słyszeć o seksaferze.
Według Jana Gałkowskiego z warszawskiej firmy Biogen, zajmującej się ustalaniem ojcostwa, próbki pobrane z resztek jedzenia czy sztućców nie są najlepszym materiałem do badań.
Znacznie lepsza byłaby guma, ale tylko dobrze wyżuta. Jednak najlepszym materiałem, gwarantującym niemal stuprocentową pewność wyniku, jest krew lub wymaz pobierany z wewnętrznej strony policzka - mówi Jan Gałkowski.
Przypomnijmy: prokurator krajowy Janusz Kaczmarek poinformował, że do prokuratury wpłynął wniosek od pełnomocniczki Anety Krawczyk, dotyczący pobrania materiału genetycznego od Andrzeja Leppera.
Na pewno będzie taki moment, w którym prokuratura przesłucha Andrzeja Leppera. Występuje w tej sprawie i jest wskazywany przez niektórych jako uczestnik pewnych zdarzeń - podkreślił prokurator Kaczmarek. Mec. Agata Kalińska-Moc, reprezentująca Anetę Krawczyk, zaprzeczyła, jakoby składała pismo w tej sprawie, ale w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" powiedziała: Badania genetyczne wicepremiera nie są niezbędne, gdyż ciąża mojej klientki nie jest głównym dowodem w tej sprawie. Dla przejrzystości postępowania powinno się jednak takie badania wykonać.
Aneta Krawczyk powiedziała, że po raz kolejny będzie składać zeznania w łódzkiej Prokuraturze Okręgowej, która prowadzi śledztwo w sprawie seksafery w Samoobronie. Konsekwentnie zaprzecza jednak, jakoby Andrzej Lepper mógł być ojcem jej dziecka.
Nieoficjalnie dziennik dowiedział się też, że powołani przez łódzką prokuraturę biegli (położnik oraz lekarz weterynarii) uznali, iż oksytocyna, preparat hormonalny wywołujący poród, została zaaplikowana Anecie Krawczyk. Lek miał być podany, by wywołać przedwczesny poród, a w efekcie śmierć dziecka. Jacek Popecki, asystent posła Łyżwińskiego, który - według Krawczyk - miał podawać jej ten lek, zaprzecza, jakoby to była prawda.