Coraz mniej dzieci
Na Dolnym Śląsku rodzi się coraz mniej dzieci.
W samym Wrocławiu to ledwie połowa tego, co w latach 80-tych
tamtego wieku - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
Bocian się nigdy nie pomylił i zawsze wiedział, jak do nas trafić. Wiem co mówię, bo mam trójkę rodzeństwa- opowiada rezolutnie sześcioletnia Karolinka Jasińska z Przedszkola nr 108 przy ulicy Drukarskiej we Wrocławiu
Jednak bocian nie zawsze takim szczodrym gestem obdarza dolnośląskie małżeństwa. Takie rodziny, jak u Karolinki to prawdziwa rzadkość.
Na Dolnym Śląsku jest coraz mniej łóżek na porodówkach. Zamykane są kolejne szkoły i przedszkola. To wszystko skutek tego, że rodzi się coraz mniej dzieci. Potwierdza to Jadwiga Wolna, położna z 27- letnim stażem. Z dumą podkreśla, że ona sama pomogła przyjść na świat przeszło tysiącu dzieci. Mogłaby nimi zapełnić kilka przedszkoli.
Ciężarnych jest coraz mniej, ale bezrobocie nam, położnikom na pewno nie grozi. Zawsze znajdzie się jakieś dziecko, któremu pomożemy przyjść na świat - przekonuje profesor Marian Gryboś z wrocławskiej Akademii Medycznej.
Seksuolodzy uspokajają, że mniejszy przyrost naturalny, to nie efekt braku chęci na amory.
Ludzie koncentrują się teraz nie na ilości posiadanych dzieci, ale na jakości ich wychowania. Ważne jest posłanie pociech do dobrej szkoły, zapewnienie im ekskluzywnych wakacji, nauczenie języka- wyjaśnia dr Wiesław Ślósarz. - To wszystko kosztuje, dlatego młode małżeństwa długo się zastanawiają, zanim podejmą decyzję o dziecku.
W porównaniu do lat 80. we Wrocławiu rodzi się rocznie nawet o połowę dzieci mniej. Ale pojawiają się opinie, że od 2003 roku liczba urodzin systematycznie, choć bardzo powoli rośnie. Jednak nie wszyscy zgadzają się z tymi wyliczeniami - pisze " Słowo Poslkie Gazeta Wrocławska".